USA. Właścicielka domu pogrzebowego sprzedała części 560 ciał zmarłych. Sędzia "wyczerpana emocjonalnie"

Zapadł wyrok w sprawie Megan Hess i jej matki Shirley Koch. Kobiety prowadziły zakład pogrzebowy. Rodziny zmarłych utwierdzane w tym, że godnie pochowały swoich bliskich, dostawały od zakładu urnę z mieszkanką cementu lub prochami innej osoby. W rzeczywistości ciała zmarłych były rozczłonkowywane i sprzedawane na części. Zbezczeszczonych w ten sposób zostało około 560 zwłok.

Sąd w amerykańskim stanie Kolorado (środkowo-zachodnia części USA) we wtorek (3 stycznia) wydał wyrok w sprawie Megan Hess, która prowadziła dom pogrzebowy Sunset Mesa oraz firmę zajmującą się pozyskiwaniem części ciał Donor Services - podaje "The Guardian". Skazana została także 69-letnia matka kobiety, Shirley Koch. Kobieta zajmowała się rozczłonkowywaniem zwłok.

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Policyjne lasso, które może zastąpić paralizatory

USA. Zamiast prochów rodzina dostawała w urnie mieszankę cementu

Śledztwo ws. handlu organami w Stanach Zjednoczonych prowadzili dziennikarze Agencji Reutera w latach 2016-2018. Dotarli do byłych pracowników firmy Hess, którzy twierdzili, że kobieta wraz z matką rozczłonkowywały ciała, nie mając na to zgody. W 2018 roku zakład pogrzebowy przeszukali agenci FBI. Po zebraniu materiału dowodowego w lipcu 2022 roku ruszył proces.

Jak ustaliła prokuratura, Hess oferowała klientom domu pogrzebowego kremację zmarłych. Jednak usługa finalnie nigdy nie miała miejsca. Firma dostarczała bliskim urnę z prochami, w której bardzo często znajdowała się m.in. mieszanka cementu, a za pogrzeb pobierała 1000 dolarów (ok. 4400 zł według aktualnego kursu walut) lub więcej. 

W rzeczywistości ciała zmarłych kobiety przekazywały osobom, które wykorzystywały organy do celów badawczych. Co więcej, sprzedawały również fragmenty ciał osób, które zmarły na choroby zakaźne, w tym zapalenie wątroby typu B i C oraz AIDS, utrzymując, że należą do osób zdrowych - pisał "NY Post".

Agencja Reutera w swoim materiale opublikowanym w 2017 roku przytoczyła treść wiadomości, które Hess wysyłała w 2014 roku do potencjalnego nabywcy fragmentów ciał zmarłych. "Spotkanie w hospicjum, otwarcie śluzy z dawcami" - czytamy. "Mamy cztery lub pięć zgonów dzienne. Przygotuj się! Co powiesz na całkowicie zabalsamowane kręgosłupy za 950 dolarów?" - zapytała w kolejnej wiadomości.

Według prokuratorów kobiety w ten sposób zbezcześciły zwłoki 560 osób.

Policja Katowice. 37-latek miał zamordować ojca. Usłyszał dwa zarzuty

Wyrok sądu. "To najbardziej wyczerpująca emocjonalnie sprawa"

Jak napisał prokurator Tim Neff w akcie oskarżenia, "Hess i Koch wykorzystały swój dom pogrzebowy, aby kraść ciała i części ciał, wykorzystując podrobione dokumenty dotyczące zgody na bycie dawcą". "Zachowanie to spowodowało ogromny ból emocjonalny u rodzin i najbliższych krewnych zmarłych" - dodał.

Kobiety przyznały się do winy. Koch powiedziała przed sądem, że jest jej przykro i bierze na siebie odpowiedzialność za popełnione czyny. Z kolei obrońca Hess walczył do końca i przekonywał, że zachowanie kobiety może być spowodowane urazem głowy doznanym, gdy miała 18 lat.

Sędzia sądu okręgowego w Kolorado Christine M. Arguello skazała Megan Hess na 20 lat więzienia za oszukiwanie bliskich zmarłych poprzez rozczłonkowanie 560 ciał, a Shirley Koch na 15 lat więzienia. Prokuratorzy podkreślali "makabryczny charakter" działalności kobiet. Sprawę określili jako "najbardziej znaczącą" w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych.

- To najbardziej wyczerpująca emocjonalnie sprawa, z jaką kiedykolwiek się spotkałem - skomentowała prowadząca sprawę Christine M. Arguello, wygłaszając wyrok. Nakazała natychmiastowe wysłanie Hess i Koch do więzienia.

Policja we Francji odnalazła dwa rozkawałkowane ciała Francja. Kolejne makabryczne odkrycie. Nastolatek znalazł ciało bez głowy

Więcej o: