Służyły do zabawy, służą do zabijania. Dronami wyścigowymi wlatują w Rosjan i pokazują nagrania

Przed wojną ścigali się niewielkimi dronami dla zabawy, teraz używają ich do walki. Ukraińcy pokazali nagrania, jak jeden z ich oddziałów specjalnych atakuje Rosjan samobójczymi maszynami, między innymi wlatując nimi do okopów czy w boki pojazdów opancerzonych.

Nagrania udostępniła ukraińska Gwardia Narodowa. Mieli je wykonać żołnierze wchodzącej w skład gwardii jednostki specjalnej Omega. Utworzono ją jeszcze przed wojną do prowadzenia zadań zwiadowczych za liniami wroga i innych operacji specjalnych. Wszyscy w niej służący są ochotnikami. Wśród nich są liczni entuzjaści dronów, których wiedza i umiejętności są w tej wojnie niezwykle cenne.

Wlecieć prosto w Rosjan

Jak wynika z udostępnionych nagrań, stworzyli oni większą ilość niewielkich samobójczych bezzałogowców, na bazie bardzo szybkich i zwrotnych maszyn wyścigowych, sterowanych przy pomocy okularów wirtualnej rzeczywistości. Operator może się czuć, jakby osobiście siedział w sterowanym przez siebie dronie.  Maszyny tego rodzaju są powszechnie używane w świecie cywilnym do rozrywki, a nawet profesjonalnych zawodów. Ich konstrukcja jest modułowa. Ukraińcy twierdzą, że te wykorzystane do atakowania Rosjan zbudowali z prostych części normalnie sprowadzonych z Chin i nie były drogie. Każdemu doczepili jakiegoś rodzaju głowicę, czy to w formie granatu, czy nieco zmodyfikowanej części granatnika przeciwpancernego.

Tego rodzaju samobójcze ex-wyścigówki były wykorzystywane na froncie już od lata 2022 roku. Przynajmniej wtedy pojawiły się pierwsze pojedyncze nagrania. Teraz grupa Omega opublikowała jednak całą kompilację z licznych uderzeń, co sugeruje większą skalę użycia. Te wrzucone do sieci w ostatnich dniach 2022 roku miały zostać wykonane kilka dni wcześniej w rejonie Awdijiewki w Donbasie. Grupa Omega najwyraźniej wzięła udział w odpieraniu kolejnego z niekończącej się serii rosyjskiego ataku na ukraińskie pozycje obronne w okolicy miasta. Wzięło w nim udział między innymi około dziesięciu bojowych wozów piechoty.

Na udostępnionych nagraniach widać, że niewielkie drony posłużyły zwłaszcza do atakowania rosyjskich pojazdów. W tym do uderzania w nie od tyłu, gdzie miały pootwierane drzwi do przedziału załogowego, czy od boku we względnie wrażliwe i słabo opancerzone rejony kadłuba. Ze względu na niewielkie głowice drony najpewniej nie wyrządziły jednym uderzeniem jakichś katastrofalnych zniszczeń, ale mogły zabić i ranić przewożonych przez BWP żołnierzy, a je same uszkodzić.

Dodatkowo w kompilacji nagrań ataków dronów jednostki Omega można też zobaczyć próby wlatywania w rosyjskie ziemianki. W tym konkretnym przypadku chyba skończyło się na eksplozji w wejściu, a nie w środku.

Tani sposób na walkę

Tego rodzaju drony nie są jakąś rewolucyjną nowością, ponieważ zaadaptowane cywilne bezzałogowce to stały element ukraińskich frontów. Od służenia do misji rozpoznawczych, do przeprowadzania nalotów przy użyciu zrzucanych granatów. Są jednak pokazem ukraińskiej pomysłowości i zdolności do szerokiego wykorzystywania cywilnych rozwiązań. Ukraińscy przedwojenni cywilni amatorzy dronów powszechnie zmobilizowali się do walki z Rosjanami i wspierają wojsko. Wielu z nich służy w mundurach jako piloci i są niezwykle cennymi specjalistami. Dobry pilot drona to różnica pomiędzy utraceniem go w pierwszej misji a wykorzystaniem go do wielu, pomimo ciągłego przeciwdziałania rosyjskich wojsk walki radioelektronicznej, zakłócających łączność.

Istnieją też podobne rozmiarami i przeznaczeniem drony wojskowe. Choćby amerykańskie Switchblade 300, dostarczone Ukraińcom z USA. Ukraińscy wojskowi mają jednak na ich temat niejednoznaczną opinię. Generalnie mają działać zgodnie z reklamą, jednak jak na ich niewielką głowicę porównywalną z granatem ręcznym i niewielki zasięg praktyczny wynoszący kilka kilometrów, mają być zbyt skomplikowane i zbyt drogie (około 6 tysięcy dolarów za sztukę). Półamatorskie urządzenia w rodzaju tych użytych przez jednostkę Omega, mają oferować podobne osiągi za ułamek tej kwoty (kilkaset dolarów). Pomimo tego nic nie wskazuje na ich masowe użycie. Konstruowanie takich dronów i późniejsze sterowanie nimi wymaga specyficznych umiejętności, które nie są powszechne. Co więcej, niewielki zasięg wynoszący kilka kilometrów, wymaga znalezienia się bardzo blisko wroga, do przeprowadzania skutecznego ataku. Wszystko to sprawia, że jest to broń dość trudna w użyciu. Choć w różnego rodzaju operacjach dywersyjnych może mieć duży potencjał, a w czymś takim teoretycznie specjalizuje się jednostka Omega.

Zobacz wideo
Więcej o: