Wcześniej obowiązek posiadania negatywnego testu na COVID-19 dla podróżnych z Chin nałożyły Stany Zjednoczone, Hiszpania, Korea Południowa, Indie, Włochy, Japonia i Tajwan.
Francja będzie wymagać, aby podróżni przybywający z Chin przedstawili negatywny wynik testu zrobiony najpóźniej 48 godzin przed wylotem - podało tamtejsze ministerstwo zdrowia, cytowane przez France24. Test będzie wymagany w przypadku lotów bezpośrednich z Chin oraz lotów z przesiadkami. Osoby podróżujące samolotami przylatującymi z Chin będą też musiały nosić maski.
Pasażerowie przybywający do Anglii z Chin będą musieli przedstawić negatywny test jeszcze przed wejściem na pokład samolotu.
Kraje UE nie uzgodniły jeszcze jednolitego podejścia do przepisów dotyczących podróży z Chin. Niemieckie władze np. oświadczyły w piątek, że nie widzą potrzeby rutynowych testów.
Decyzji o obostrzeniach nie podjęła do tej pory również Polska. Z pytaniami o dalsze działania zwróciliśmy się m.in. do Lotniska Chopina, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, resortu zdrowia oraz Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Dotąd odpowiedziało tylko biuro prasowe lotniska. Więcej w tym tekście:
Pasażerowie lotu z chińskiego Kantonu na lotnisku Leonardo da Vinci w Rzymie Fot. Alessandra Tarantino / AP Photo
Chiny otworzyły granice mimo rekordowych wyników zakażeń koronawirusem, po listopadowych protestach przeciwko rządowemu zarządzaniu pandemią. Wcześniej chińska polityka "zero COVID" była jednym z najtwardszych reżimów antycovidowych na świecie.
Obejmowała surowe blokady, nawet jeśli wykryto tylko kilka przypadków, masowe testy w miejscach, w których zgłoszono przypadki, oraz konieczność izolacji chorych w domu. Teraz blokady i kwarantanny zostały zniesione, a ludzie mogą ponownie podróżować za granicę. Jak podkreślają media - beneficjentem będą tu na pewno chińskie linie lotnicze, ale co z rozprzestrzenianiem się choroby?
Od czasu zniesienia obostrzeń liczba przypadków w Chinach rośnie, a chiński rząd zgłasza około 5 tys. zachorowań dziennie - pisze BBC. Jednak powołuje się też na analityków, którzy twierdzą, że takie liczby są znacznie zaniżone, a dzienna liczba przypadków może być bliższa milionowi.
Oficjalnie w grudniu odnotowano tylko 13 zgonów z powodu COVID. Jak podaje Reuters - 29 i 30 grudnia Chiny zaraportowały tylko po jednej ofierze śmiertelnej każdego z tych dni, a całościowy bilans ofiar miał wynieść 5248 osób. Zaś brytyjska firma Airfinity, analizująca dane zdrowotne, przekazała w czwartek, że według jej wyliczeń każdego dnia w Chinach z powodu COVID-19 umiera prawdopodobnie około 9 tys. osób.
Brytyjski parlamentarzysta Tobias Ellwood, podkreślając konieczność wprowadzenia obostrzeń na brytyjskich lotniskach, mówił w SkyNews wprost: - Po prostu nie możemy ufać danym z Chin.
Personel medyczny czekający na pasażerów lotu z Kantonu do Rzymu Fot. Alessandra Tarantino / AP Photo
WHO apeluje więc do Chin o rzetelne i zgodne z prawdą raportowanie danych oraz o "regularne udostępnianie konkretnych danych w czasie rzeczywistym na temat sytuacji epidemiologicznej". Urzędnicy organizacji podkreślają, że chcą zobaczyć więcej danych na temat hospitalizacji, przyjęć na oddział intensywnej terapii i zgonów, a także na temat szczepień.
Agencja oświadczyła, że jest gotowa udzielić Chinom wsparcia. Podkreśliła również "znaczenie monitorowania i terminowej publikacji danych, aby pomóc Chinom i społeczności globalnej w formułowaniu dokładnych ocen ryzyka i informowaniu o skutecznych reakcjach".
We wtorek odbędzie się posiedzenie technicznej grupy doradczej WHO ws. COVID. Agencja twierdzi, że zaprosiła chińskich naukowców do przedstawienia szczegółowych danych na temat sekwencjonowania wirusów.