Ukraińcy rozwierają kleszcze, ale idzie im powoli. Rosjanie stracili tygodnie sukcesów

Ukraińcom udało się przetrzymać najgorsze rosyjskie ataki i nie stracić wiele terenu. Z drugiej strony Rosjanie sprawiają wrażenie wyczerpanych. Pojawiają się nawet sygnały wskazujące na problemy z dostawami amunicji artyleryjskiej, która jest dla rosyjskiego wojska kluczowym zasobem.

Od ostatniego podsumowania sytuacji na froncie w Ukrainie minęły już dwa tygodnie. W tym czasie nie nastąpiły żadne wielkie ofensywy. Sytuacja nie zmieniła się drastycznie. Nie brakuje jednak istotnych doniesień. Od metodycznego przesuwania frontu przez Ukraińców w ważnym miejscu, przez przynajmniej tymczasowe okrzepniecie sytuacji w rejonie Bachmutu, po nasilające się sygnały o problemach rosyjskiego wojska.

Tradycyjnie wykorzystywane przez nas mapy nie są aktualizowane z powodu świąt. Bardzo dobrą alternatywą są trzy poniższe interaktywne mapy.

Jedna to tworzona przez Ukraińców, ale uznawana za obiektywną i ostrożną (czasami oskarżaną o wręcz zbytnią zachowawczość) w podejściu do informacji o postępach ukraińskiego wojska – Deep State Map.

Druga autorstwa anonimowego internauty śledzącego konflikt, jednoznacznie proukraińskiego, ale też dbającego o zachowanie obiektywnej reprezentacji sytuacji na froncie i opieraniu się jedynie o dowody zdjęciowe/filmowe – DefMon.

Trzecia jest autorstwa Polaka, Artura Micka (@Artur_Micek), również amatorsko śledzącego wojnę. Z tych trzech najbardziej optymistycznie oceniająca sytuację na froncie, ale szczegółowa i często aktualizowana – Artur Micek.

Rosyjski żołnierz w okopach Była linia Stalina, teraz jest linia Putina. Rosjanie się fortyfikują

Nieznaczne postępy w toku ciężkich walk

Wspomniane przesuwanie frontu przez Ukraińców dotyczy rejonu miasta Kreminna na północ od Donbasu. O początku tego procesu wspominaliśmy już miesiąc temu, w pierwszych dniach grudnia. Wówczas było widać pierwsze wyraźne postępy Ukraińców. Do dzisiaj wyraźnie posunęli się naprzód, choć mowa o mniej niż 10 kilometrach w linii prostej. To tempo podobne do tego, jakie Rosjanie mają w rejonie Bachmutu. Żółwie. W przypadku Ukraińców nie ma jednak doniesień o kosztownych frontalnych atakach piechoty, kończących się setkami zabitych oraz rannych. Raczej o skoncentrowanym silnym ostrzale artyleryjskim rosyjskich pozycji i metodycznych atakach niewielkimi grupami piechoty wspartej przez pojazdy opancerzone.

Efekty są takie, że kluczowe dla rosyjskiej obrony w tym rejonie Kreminne jest coraz bardziej zagrożone oskrzydleniem. Tuż przed świętami ukraińskie źródła sugerowały, że doszło do jakiegoś poważnego sukcesu i Rosjanie uciekają z miasta albo że zaraz zostanie ono wyzwolone, ale do niczego takiego nie doszło. Ukraińcy na pewno kontrolują już lasy na południe od Kreminnej i walczą o wieś Czerwonopopiwka na północ, przez którą próbują przebijać się dalej na wschód celem wyjścia za plecy rosyjskim obrońcom. Nie ma jednak dowodów potwierdzających jakiś większy sukces. Wygląda na to, że Ukraińcy starają się powtórzyć swój standardowy manewr, który stosują przy zdobywaniu silnie bronionych rosyjskich punktów oporu. Obejść, zagrozić zamknięciem w okrążeniu i zmusić Rosjan do ucieczki, jednocześnie unikając trudnych i kosztownych walk o umocnione miasto.

W przypadku Kreminnej to na razie potencjalna przyszłość, a nie pewność. Ukraińskie postępy są powolne. W prowadzeniu szerzej zakrojonych działań ofensywnych nie pomaga pogoda. Ciągle nie nadeszła prawdziwa zima. Temperatury oscylują w rejonie 0-10 st. C i regularnie padają deszcze, co oznacza mocno rozmoknięty grunt, będący pułapką dla cięższych pojazdów. Dopiero w połowie stycznia mają nadejść lekkie mrozy. Ukraińcy wiele razy twierdzili, że czekają z większymi operacjami na zamarznięcie gruntu. Trudno jednak powiedzieć, w jakim stopniu brak silnej ofensywy naprawdę jest efektem pogody, a w jakim braku odpowiednio dużych sił i niechęci do podejmowania ryzyka atakowania silnie umocnionych Rosjan.

Przykład warunków panujących na froncie. Grzęzną nawet czołgi

Na odcinku frontu na północ do Kreminnej, biegnącym przez Swatowo po granicę, trwa niezmienna wymiana ograniczonych ciosów. Walka o szereg wsi, a raczej ich ruin, leżących w pasie ziemi niczyjej. Atak i kontratak, ostrzał artyleryjski i tak od października. Istotnych zmian w przebiegu linii frontu brak. Widać jednak, że Ukraińcy próbują zrobić coś podobnego do Kreminnej z kilkoma miejscowościami na zachód od Swatowa. Tworzą kleszcze, naciskając w dwóch miejscach, zostawiając pomiędzy nimi umocnionych Rosjan. W ostatnich dniach nasiliły się walki zwłaszcza o wieś Kuzmiwka. Przełomu jednak nie widać.

Ukraińcy zresetowali sukcesy Rosjan

Tak jak na północy Ukraińcy próbują jakiegoś sposobu, starając się okrążać najsilniejsze punkty obrony Rosjan, tak Rosjanie na południu w rejonie Bachmutu robią coś odwrotnego. Niezmiennie frontalnie atakują silnie umocnionych Ukraińców, używając do tego pełni swoich sił. Choć, owszem, próbują też wziąć Bachmut w kleszcze, atakując na południe i północ od miasta. Na tym pierwszym kierunku zostali zablokowani. Ukraińcy bronią się na linii kanału biegnącego w tym rejonie. Na północy jest gorzej. W pierwszej połowie grudnia Rosjanie wzięli wieś Jakowliwka i odparli ukraińskie kontrataki. Nie zdołali jednak pójść za ciosem. Ukraińcy stworzyli nową linię obrony w odległości około dwóch kilometrów od skrajów wsi i zatrzymali dalsze postępy Rosjan.

W samym Bachmucie na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni dużo się działo, choć finalnie sytuacja wróciła prawie do stanu wyjściowego. Pierwsza połowa grudnia upłynęła pod znakiem silnej rosyjskiej presji, wyraźnych postępów, masy sygnałów o krytycznej sytuacji Ukraińców i wdarcia się Rosjan na przedmieścia. Potem sytuacja się jednak odwróciła i świeże ukraińskie brygady, które trafiły na front w tym rejonie, przypuściły serię lokalnych kontrataków. Ten wymierzony w Jakowliwkę finalnie się nie udał, ale w rejonie samego Bachmutu Rosjanie zostali odrzuceni miejscami o kilka kilometrów, tracąc efekty sukcesów we wcześniejszych tygodniach. Następnie rzucili się do ponownego ataku, miejscami odzyskując część zdobyczy.

Aktualnie w rejonie samego miasta sytuacja ustabilizowała się i jest podobna do tej sprzed miesiąca. Ukraińcy bronią się na granicy zabudowań Bachmutu i w połowie przyległej do miasta od południa miejscowości Opytne. Sytuacja ma być stabilna i ze strony Ukraińców nie ma już regularnych doniesień o tym, że jest krytyczna. Z drugiej strony frontu Rosjanie narzekają na braki amunicji artyleryjskiej. Dla nich to sprawa podstawowej wagi, ponieważ masa artylerii to ich podstawowa przewaga nad Ukraińcami. Jest jednak relatywnie niecelna, więc do osiągnięcia założonego celu musi zużywać dużo amunicji. Rosjanie mieli jej duże zapasy odziedziczone po ZSRR, ale nie są one nieograniczone, więc już od miesięcy słychać o problemach z jej pewnymi rodzajami. Teraz sytuacja w rejonie Bachmutu miała stać się naprawdę ciężka, nawet jeśli chodzi o dotychczas najłatwiej dostępne pociski kalibru 152 mm. Piszą o tym rosyjscy blogerzy, twierdząc dodatkowo, że na front trafiają teraz takie produkowane w 2022 roku, co oznacza praktycznie zerowe zapasy, ponieważ standardowo najpierw zużywa się najstarszą amunicję. Najnowsza przyśpieszona produkcja wojenna ma też owocować taką bardzo kiepskiej jakości, znacznie gorszą niż ta z czasów ZSRR. Artylerzyści grupy Wagnera nagrali nawet filmik, na którym obwiniają o braki rosyjskie ministerstwo obrony i samego szefa Sztabu Generalnego generała Walerija Gierasimowa, wyzywając go.

W ciągu kilkudziesięciu godzin pojawił się drugi filmik, na którym szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn odwiedza rzeczonych artylerzystów i ogólnie gratuluje im służby. Nagany brak, co jest zgodne z jego polityką atakowania najwyższego dowództwa i działań na rzecz zawłaszczenia jak największej władzy dla swojej organizacji kosztem regularnego wojska.

Stabilizacja i wytracanie sił

O froncie w rejonie Doniecka można napisać właściwie to samo co w połowie grudnia. Właściwie to nawet to samo co pół roku temu. Ukraińcy skutecznie bronią się w oparciu o fortyfikacje polowe budowane od 2014 roku. Rosjanie raz po razie ponawiają ataki, zwłaszcza w rejonie Awdijiwki oraz Marinki, ale z niezmiennym skutkiem. Czyli bez istotnych sukcesów. Regularnie donoszą o jakichś, ale w praktyce okazuje się potem, że to głównie myślenie życzeniowe. Na przykład Marinkę Rosjanie zdobyli już co najmniej kilka razy, tymczasem tak naprawdę walki nieustannie toczą się w centrum tego zrujnowanego miasta duchów. W przypadku innych miejscowości jest na przykład tak, że w listopadzie wydawała się pod kontrolą Rosjan, ale próbując atakować dalej i nadziewając się na ukraińskie kontrataki, wytracili tyle sił, że musieli się cofnąć i utracili wcześniejsze zdobycze. Jak na przykład Wodiane opodal ruin donieckiego lotniska. Pod koniec listopada było uznawane za będące pod rosyjską kontrolą, ale w połowie grudnia pojawiły się nagrania Ukraińców chodzących po jego uliczkach. Teraz większość map uznaje je więc za teren sporny.

Na ostatnim odcinku frontu, czyli na Zaporożu, sytuacja też jest niezmienna. Obie strony nie prowadzą większych operacji, ograniczając się do lokalnych ataków mających na celu sprawdzać obronę przeciwnika, trzymać go w napięciu i ewentualnie zadać jakieś straty. W skrajnym przypadku wykorzystać zaskoczenie i zająć jakąś słabo bronioną pozycję. Do tego wymiany ognia artylerii i ograniczone działania lotnictwa. Na przykład na Zaporożu Rosjanie mieli stracić w okresie świąt jeden śmigłowiec szturmowy Ka-52, strącony przez Ukraińców przy pomocy zdobycznego rosyjskiego systemu Pancyr.

Ukraińska artyleria rakietowa używając zachodnich systemów HIMARS i M270 systematycznie atakuje cele na zapleczu rosyjskich linii obronnych. Praktycznie co noc precyzyjnie naprowadzane pociski spadają na domniemane punkty zaopatrzeniowe, stanowiska dowodzenia czy skupiska żołnierzy oraz sprzętu. Tego rodzaju ataki o dużym natężeniu trwają już od początku grudnia. Mogą być próbą systematycznego podkopania rosyjskiego potencjału na tym odcinku frontu i zapowiedzią większej ofensywy. W obwodzie Chersońskim tego rodzaju zmiękczanie Rosjan trwało około miesiąca, zanim na dobre ruszyło ukraińskie uderzenie lądowe.

Zobacz wideo
Więcej o: