Rosyjska mina dryfowała w Morzu Czarnym w pobliżu ukraińskiej miejscowości Kobłewe, na granicy obwodów mikołajowskiego i odeskiego. Następnie uderzyła w brzeg i eksplodowała. Nikomu nic się nie stało. Zdarzenie uchwyciła kamera monitoringu.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Nagranie z kamer monitoringu udostępnił we wtorek (27 grudnia) na Facebooku szef policji w obwodzie mikołajowskim Siergiej Szajchet. W swoim wpisie zaapelował do mieszkańców, by zachowali ostrożność i nie zbliżali się do dryfujących u wybrzeży obiektów.
W czasie kryzysów i konfliktów zbrojnych dopuszczalne jest stawianie stałych ładunków wybuchowych na własnych wodach w celu ochrony przed atakami od strony morza. Jednak zasady określone w konwencji haskiej jasno zabraniają pozostawiania ich dryfujących bez celu na wodach międzynarodowych.
Miny morskie używane w wojnie rozpętanej przez Kreml stanowią duży problem - dryfują setki kilometrów. Przypomnijmy, Ukraina i Rosja dzielą wybrzeże Morza Czarnego z Gruzją oraz członkami NATO - Rumunią, Bułgarią i Turcją, która kontroluje cieśniny łączące je z Morzem Śródziemnym.
Na terytorium Ukrainy w środę (28 grudnia) został ogłoszony alarm przeciwlotniczy na dużą skalę. Jak podaje agencja Unian, powołując się na sztab generalny ukraińskiej armii, ma to związek ze startem rosyjskich samolotów z lotnisk wojskowych na terytorium Białorusi m.in. A-50 z lotniska w Maczuliszczach oraz myśliwca z portu w Baranowiczach.
Więcej na ten temat w artykule: