Pożar kościoła Rautjärvi w Południowej Karelii miał miejsce w niedzielę rano 25 grudnia, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. W środku znajdowało się ponad 30 osób. Wszyscy zdołali bezpiecznie opuścić budynek, ostatni zrobił to ksiądz, który dopilnował, by nikt nie został w środku.
Nie obyło się jednak bez problemów, ponieważ ktoś od zewnątrz zawiązał drzwi liną. W ten sam sposób zablokowano te z wejście dla osób z niepełnosprawnością. Węzeł był jednak luźny i szybko udało się otworzyć wyjście - informuje portal hbl.fi, który podsumował relacje radia Yle.
Zanim pojawiła się straż pożarna, zabytkowy kościół z 1881 r. całkowicie spłonął. Zbudowano go po tym, gdy poprzedni kościół w tym samym miejscu w 1872 roku również pochłonął ogień.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Policja, która rozpoczęła już śledztwo, potwierdziła informację, że drzwi związano liną. Media wskazują, że w budynku nie było świec, ani grzejników, które mogłyby zaprószyć ogień. Pożar wedle wstępnych ustaleń rozpoczął się w przedsionku budynku. Policja mówi, że jest za wcześnie, by mówić o szczegółach, ale służby nie wykluczają celowego podpalenia kościoła.
Ponadto szukają bordowego Opla Astry, który może mieć związek z pożarem.
Jednocześnie badania jest sprawa pożaru, który wybuchł w pobliskiej miejscowości, oddalonej od kościoła o 30 km. Ogień strawił dom jednorodzinny, a w pogorzelisku znaleziono zwłoki. Policja sprawdza, czy obie sprawy są ze sobą jakoś powiązane.