USA. Tragiczny atak zimy. Ofiary zamarznięte na ulicy i w samochodach. Służby proszą o pomoc

Wskutek ataku zimy w Stanach Zjednoczonych zginęło około 30 osób. Setki tysięcy osób nie mają prądu, a tysiące pasażerów utknęły na lotniskach, gdyż odwołano ich loty. Najtrudniejsza sytuacja jest w stanie Nowy Jork. Jedno z hrabstw wprowadziło zakaz przemieszczania się samochodami.

Z powodu silnych mrozów wzrosło zapotrzebowanie na energię elektryczną, a burze śnieżne zerwały niektóre linie. Sprawiło to, że sieć elektryczna jest przeciążona. Wiele firm energetycznych apeluje do klientów o oszczędzanie prądu.

W Stanach Zjednoczonych odwołano wczoraj ponad 3300 lotów, a prawie 7500 było opóźnionych. Na zasypanych śniegiem i oblodzonych drogach tworzą się korki. W hrabstwie Erie w stanie Nowy Jork utknęło w samochodach około 500 osób. Co najmniej jedna z nich zmarła. Gubernator stanu Kathy Hochul skierowała tam pododdziały Gwardii Narodowej, które miały jednak problem z dotarciem do Buffalo, gdzie śnieżyca siała największe spustoszenie. Hochul podała, że to najbardziej tragiczna śnieżyca w historii Buffalo.

Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W samym Buffalo zginęło siedem osób. Ze wstępnych informacji wynika, że jedna z osób zmarła uwięziona w samochodzie. Martwy mężczyzna został też znaleziony zamarznięty na ulicy - jego rodzina poinformowała, że miał tylko wyjść do sklepu, aczkolwiek borykał się z zaburzeniami psychicznymi i mógł nie przyjąć leków. Zginął w dniu swoich 56. urodzin. 

Do ofiar śnieżycy wliczono również osobę, która śmiertelnie zatruła się czadem. W związku z brakiem prądu rodziny próbują ogrzewać się np. za pomocą piekarników, co jest niebezpieczne i przestrzegają przed tym władze regionu. Uczulają też, by być ostrożnym ze świeczkami, które służą za źródło światła w domach odciętych od prądu. To tym bardziej istotne, że straż może mieć problem z dotarciem do pożaru.

Mieszkańcy miasta mówili o wietrze o sile huraganu i zrywanych dachach. Wiele osiedli, około 15 proc. mieszkańców Buffalo, pozostaje bez prądu, a samochody są zasypane w 1,5-metrowych zaspach śniegu. Służby zwróciły się do właścicieli skuterów śnieżnych o pomoc w docieraniu do uwięzionych.

W całym hrabstwie Erie, którego stolicą jest Buffalo, setki kierowców utkwiły w weekend w swoich samochodach. Na sobotę i niedzielę hrabstwo wprowadziło zakaz przemieszczania się samochodami. 

Na lotnisku w Buffalo napadało ponad metr śniegu, w ciągu godziny spada bowiem 5-7 cm. Port pozostanie zamknięty co najmniej do wtorku.

Więcej o: