Autokar jechał z miejscowości Lugo do Vigo, nad Atlantykiem. Do tragedii doszło w wigilijny wieczór, w trakcie ulewy, w gminie Cerdedo-Cotobade, w pobliżu granicy z Portugalią. Pięć osób zginęło, a jedna lub dwie pozostają zaginione. Służby nie są pewne, czy autokarem jechało osiem, czy dziewięć osób.
Autokar wyruszył z Lugo o 19:45 miejscowego czasu. W miejscowości Monterroso na pokład zabrano dwie osoby, które wybierały na widzenie do zakładu karnego w Lugo.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Do zdarzenia doszło około 21:15. Służby poinformowała osoba postronna, która zauważyła, że bariera na drodze jest zniszczona i uznała, że mógł przez nią wypaść jakiś pojazd. Ze względu na ulewę i ciemność, nie była w stanie zobaczyć, czy ktoś jest pod przejazdem. Kolejny telefon na 112 wykonano z wnętrza autokaru. Poinformowano służby, że pojazd wypełnia się wodą.
Autokar spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów do rzeki - część źródeł mówi o 30, część o 75 metrach. Uratować udało się kierowcę i jedną kobietę. Wiadomo już, że kierowca był trzeźwy i nie spożywał wcześniej narkotyków.
Służby przeszukały autokar i mają pewność, że nikt nie pozostał w środku. Poszukiwania zaginionych skupiają się na rzece. Akcja ratunkowa została w pewnym momencie przerwana ze względu na wysoki poziom wody w rzece Lerez - sięgnęła do dachu autokaru.
Gdy doszło do wypadku, warunki na drodze były trudne, ale - jak podały władze Cerdedo-Cotobade - droga jest prosta, dlatego na razie nie jest jasne, co doprowadziło do wypadku.