Po raz pierwszy od inwazji Rosji na Ukrainę Władimir Putin użył słowa "wojna" zamiast "specjalna operacja wojskowa". Słowa te padły podczas czwartkowej (22 grudnia) konferencji prasowej. Teraz opozycjonista Nikita Juferow domaga się pociągnięcia przywódcy do odpowiedzialności karnej.
W Rosji obowiązuje dekret, który zakazuje nazywania inwazji na Ukrainę "wojną". Za jego złamanie grozi nawet do 15 lat pozbawienia wolności. Jak wskazuje Juferow, "za takie słowa o wojnie skazano już kilka tysięcy osób".
Jak pisze agencja Unian, deputowany Juferow zwrócił się do prokuratora generalnego Krasnowa oraz do szefa MSW Kołokolcewa z prośbą o przyjrzenie się czwartkowemu przemówieniu. Zdaniem opozycjonisty słowa Putina mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności za "rozpowszechnianie fałszywych informacji o działaniach rosyjskiej armii".
Więcej aktualnych wiadomości dotyczących wojny w Ukrainie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
22 grudnia Putin powiedział, że celem Rosji jest "zakończenie tej wojny". - Dążymy do tego i będziemy dążyć - twierdził, dodając, że im "im szybciej do tego dojdzie, tym lepiej".
Jak podaje Ukraińska Prawda, powołując się na agencję AFP, na słowa przywódcy Rosji zareagował także Departament Stanu USA, wzywając Putina do podjęcia "kolejnego kroku w uznaniu rzeczywistości", czyli zakończenia wojny poprzez wycofanie wojsk z Ukrainy.
- Naród ukraiński, bez wątpienia, nie jest pocieszony faktem, że Putin stwierdza oczywistość. Tak jak dziesiątki tysięcy rosyjskich rodzin, których krewni zginęli podczas prowadzenia wojny z Putinem - dodał rzecznik Departamentu Stanu.