Wojna w Ukrainie. "Powiedzieli, że nie wolno nam się wycofać, bo możemy zostać zastrzeleni"

Siły Zbrojne Ukrainy przechwytują rozmowy rosyjskich żołnierzy, którzy okupują ukraińskie terytoria. W ostatnim czasie opublikowano jedną z rozmów między Rosjaninem a jego matką. - Nikt nas niczym nie karmi, mamo - narzekał wojskowy.

Rozmowy wykonywane przez Rosjan od dawna są przechwytywane przez ukraiński wywiad. To dzięki nim zostaje ujawniony prawdziwy obraz rosyjskiej armii - jak jest zaopatrywana oraz jakie nastroje panują wśród żołnierzy.

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo "Ruski agent!", "To, co robicie, jest skandalem". Tak wyglądało głosowanie nad uchwałą uznającą Rosję za państwo wspierające terroryzm Sejmie

Wojna w Ukrainie. Kolejne przechwycone rozmowy rosyjskich żołnierzy. "Nikt nas niczym nie karmi, mamo"

Ukraiński wywiad przechwycił rozmowę rosyjskiego żołnierza Andreja, która została przeprowadzona dokładnie 8 listopada o godz. 15:10. Trwała ponad pięć minut. Mężczyzna stacjonował na linii frontu w pobliżu miasta Łyman (rosyjska armia wkroczyła tam w maju, jednak 1 października miasto zostało wyzwolone) w obwodzie donieckim. Zadzwonił z nieautoryzowanego telefonu komórkowego do matki.

- Nikt nas niczym nie karmi, mamo. Nasze zaopatrzenie jest g***e, szczerze mówiąc. Wodę czerpiemy z kałuż, przecedzamy i pijemy - żalił się żołnierz, cytowany przez "The Guardian". Przekazał również, że 6 listopada siły rosyjskie zaczęły atakować ukraińskie pozycje fosforowymi bombami, jednak w dalszym ciągu wojsko nie miało wystarczająco amunicji. - Gdzie są rakiety, którymi chwalił się Putin? - pytał wojskowy. - Przed nami znajduje się wieżowiec. Nasi żołnierze nie mogą go trafić. Potrzebujemy jednego pocisku manewrującego Calibre i to wszystko - komentował.

Matka Rosjanina dzwoniła do niego z Kostromy, miasta znajdującego się na północny wschód od Moskwy. Żołnierz zapewniał ją, że nic mu się nie stanie. "The Guardian" próbował kontaktować się z kobietą i zapytać o los jej syna. Podczas rozmowy telefonicznej kobieta się rozpłakała i nie chciała kontynuować rozmowy - informuje brytyjski dziennik.

Kolejna rozmowa, do której dotarł "The Guardian" została przechwycona 6 listopada. Ojciec rozmawiał z kolegami swojego syna, który zginął w trakcie służby w 35. brygadzie strzelców zmotoryzowanych 5. kompanii. Mężczyzna pytał o sytuację żołnierzy. - Posiłki: nie, komunikacja: nie. Powiedzieli, że nie wolno nam się wycofać. Inaczej możemy zostać zastrzeleni - komentował jeden z żołnierzy.

Władimir Putin Putin wygłosi orędzie. Pieskow już zdradza szczegóły

Wojna w Ukrainie. Rozmowy Rosjan są przechwytywane, bo nie dbają o bezpieczeństwo

Dmitri Alperowicz amerykański ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa przekazał, że przechwycenie rozmów żołnierzy nie jest trudne. - Wciąż wielu żołnierzy przynosi telefony komórkowe na linię frontu. Chcą rozmawiać ze swoimi rodzinami i są albo przechwytywani, gdy przechodzą przez ukraińskiego dostawcę usług telekomunikacyjnych, albo przechwytywani przez radio - przekazał Alperowicz, cytowany przez "The Guardian". - To nie stanowi zbytniej trudności dla ukraińskich służb bezpieczeństwa - dodał. Według jednego z byłych urzędników pracujących dla Kremla, który poprosił o zachowanie anonimowości, ogromna skala telefonów wykonywanych przez żołnierzy oznacza słabość rosyjskiej armii. - Bezpieczeństwo zawsze było bałaganem, zarówno w armii, jak i wśród urzędników obrony. W 2013 roku próbowano skłonić cały personel ministerstwa obrony do wymiany telefonów na rosyjskie smartfony Yota. Nikt jednak nie traktował tego poważnie. Jeśli góra nie traktuje bezpieczeństwa zbyt poważnie, jak możesz oczekiwać jakiejkolwiek dyscypliny w regularnej armii? - przekazuje informator, cytowany przez "The Guardian".

Bateria rakiet Patriot w Polsce Biały Dom potwierdza: USA przekażą Ukrainie system Patriot

Więcej o: