Jak podaje Reuters, Władimir Putin niespodziewanie przyznał, że wojna w Ukrainie nie do końca idzie po jego myśli. Rosyjski przywódca podkreślił, że w czterech anektowanych przez Rosję regionach sytuacja jest trudna i nakazał Federalnej Służbie Bezpieczeństwa zapewnić "ochronę" mieszkającym tam ludziom. Ostrzegł przed "pojawieniem się nowych zagrożeń", a także przed "zdrajcami" w kraju.
- Sytuacja w Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej, w obwodzie chersońskim i zaporoskim jest ekstremalnie trudna - powiedział.
Przypomnijmy, Rosja dokonała aneksji tych terenów we wrześniu. Działanie to zostało potępione przez Zachód.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
W poniedziałek Władimir Putin po raz pierwszy od 2019 roku odwiedził Białoruś, gdzie spotkał się z Alaksandrem Łukaszenką. Z komunikatów wynika, że dyktatorzy rozmawiali o współpracy gospodarczej oraz wspólnym przeciwstawieniu się - jak to określili - presji Zachodu. Przypomnijmy, białoruska i rosyjska propaganda rozpowszechniają kłamstwa na temat rzekomego zagrożenia ze strony państw NATO.
Eksperci amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną napisali, że spotkanie dyktatorów może doprowadzić do nowego etapu wojny w Ukrainie. Jak stwierdzili, może to być częścią przygotowań do wznowienia operacji zaczepnych w ciągu najbliższych miesięcy.
Zdaniem amerykańskich analityków "zdolność rosyjskiej armii, nawet wspartej przez elementy białoruskich sił zbrojnych, do skutecznych operacji ofensywnych w najbliższym czasie budzi wątpliwości". Eksperci zwracają uwagę, że oddziały, świeżo sformowane ze zmobilizowanych rezerwistów poborowych, będą źle wyszkolone i nieprzygotowane do działań ofensywnych.