Z początkiem grudnia Chiny postanowiły złagodzić restrykcje związane z pandemią koronawirusa. Polityka "zero COVID", która prowadziła do długotrwałych lockdownów i aresztów domowych, została porzucona po tym, jak przez kraj przetoczyła się fala protestów.
CNN wskazuje za ekspertami, że Chiny są słabo przygotowane na takie "drastyczne wyjście", ponieważ w kraju nie udało się zwiększyć wskaźnika zaszczepienia osób starszych. Amerykańska stacja przywołuje analizę naukowców z Uniwersytetu w Hongkongu, który przewidują, że w obecnych warunkach ogólnokrajowe otwarcie w Chinach doprowadzi do śmierci 684 osób na milion mieszkańców. "Biorąc pod uwagę populację Chin, która wynosi 1,4 mld, oznaczałoby to 964 400 zgonów" - czytamy w CNN.
Stacja cytuje nierecenzowany artykuł z branżowego pisma Medrxiv, w którym stwierdzono, że gwałtowny wzrost infekcji "prawdopodobnie przeciążyłby wiele lokalnych systemów ochrony zdrowia w całym kraju". Autorzy publikacji oceniają, że zniesienie restrykcji covidowych we wszystkich prowincjach zwiększy zapotrzebowanie na hospitalizacje o 1,5 do 2,5 raza w stosunku do pojemności szpitali.
Na początku grudnia Reuters przywoływał badania naukowców z USA i Chin, zgodnie z którymi odejście od polityki "zero COVID" bez podwyższenia wskaźnika zaszczepienia w społeczeństwie doprowadzi do śmierci 1,5 mln osób. Inne badania mówiły nawet o 2,1 mln zgonów.
W poniedziałek 19 grudnia o skutkach łagodzenia obostrzeń napisał na Twitterze Eric Feigl-Ding, epidemiolog z Uniwersytetu Harvarda. Według niego chińskie szpitale już są przepełnione. Powołując się na szacunki epidemiologów, Eric Feigl-Ding podaje, że w ciągu 90 dni zakazi się ok. 60 proc. mieszkańców Chin i ok. 10 proc. ziemskiej populacji. Przewiduje, że liczba zgonów może wynieść "miliony". Naukowiec opublikował na Twitterze wideo, na którym widać przepełnioną salę szpitalną.
Lekarz podkreśla, że chińskie władze znacznie zaniżają statystyki dotyczące zgonów. Jako dowód przywołuje doniesienia dotyczące "eksplozji w usługach pogrzebowych, spowodowanej gwałtownym wzrostem zgonów". W kolejnym wpisie epidemiolog podaje, że kostnice w Pekinie są przepełnione. "2000 ciał czeka na kremację. Brzmi znajomo? Wiosna 2020 roku wróciła, ale tym razem w Chinach, naśladujących bardziej zachodnie podejście do masowych infekcji" - napisał.
Agencja Reutera podaje natomiast, że domy pogrzebowe i krematoria w 22-milionowym Pekinie borykają się z niedoborami personelu spowodowanymi zakażeniami wśród pracowników.
Reporterzy Sky News donoszą o jednym z krematoriów, przed którym ustawiła się kolejka 20 samochodów służących za karawany. "Kierowcy powiedzieli nam, że ostatnie dni były bardziej pracowite niż zwykle. Czekali ponad trzy godziny" - opisuje Sky News. Dziennikarze podają w swojej relacji, że niektóre z krematoriów były strzeżone przez policję. W dalszej części relacji opisywana jest kolejka do jednej z klinik, w której, jak czytamy, dziennikarze widzieli sale pełne pacjentów.
Zgodnie z nowym, łagodniejszym podejściem chińskich władz do COVID-19 osoby, które bezobjawowo będą przechodzić zakażenie lub będą miały łagodne objawy, kwarantannę odbędą w domu, a nie w specjalnych rządowych ośrodkach. Chińczycy nie muszą już pokazywać "zielonego paszportu zdrowia", który mają w telefonach, aby wejść do budynków i przestrzeni publicznych, jak np. komunikacji miejskiej czy parków. Wyjątki dotyczą placówek medycznych, przedszkoli oraz szkół.
Władze zapowiedziały też zmniejszenie częstotliwości i zakresu testów PCR - obowiązkowe masowe miały zostać ograniczone do szpitali, domów opieki społecznej, szkół, a także obszarów wysokiego ryzyka, czyli takich, gdzie odnotowano zakażenia, np. budynków, gospodarstw domowych czy pięter budynków, i nie będą arbitralnie rozszerzane na całe kompleksy mieszkalne i społeczności.
Zgodnie z nowymi zasadami osoby podróżujące między prowincjami nie muszą już przedstawić negatywnego testu wykonanego w ciągu 48 godzin, a także nie będą musiały wykonywać testu po przyjeździe. Łagodzenie restrykcji zbiegło się z antyrządowymi protestami przeciw polityce "zero covid", a także publikacji danych, które pokazują negatywne skutki tej strategii dla gospodarki - chiński import i eksport spadły w listopadzie do poziomów nienotowanych od początku 2020 roku.
Władze w Chinach na kilka miesięcy potrafiły zamknąć całe miasta czy osiedla, po kilka-kilkanaście milionów ludzi, tylko dlatego, że w danym miejscu wykryto choćby jeden przypadek zakażenia.