Początkowo media podawały nieoficjalne o czterech ofiarach śmiertelnych, ale Wiaczesław Gładkow, gubernator obwodu biełgorodzkiego sprecyzował, że zginęła jedna osoba. - Osiem osób zostało rannych, siedem przebywa obecnie w szpitalu, jedna z nich jest na intensywnej terapii. Zapewniona została wszelka niezbędna opieka medyczna. Inny poszkodowany odmówił hospitalizacji i został skierowany na leczenie ambulatoryjne - przekazał, cytowany przez agencję Interfax.
W wyniku eksplozji zniszczonych zostało co najmniej 18 budynków mieszkalnych, ferma drobiu i dziewięć samochodów - przekazała internetowa gazeta "Ukraińska Prawda".
Jak informowaliśmy, do kilku wybuchów w Biełgorodzie (a oprócz tego na Krymie) doszło również w sobotę. Więcej szczegółów w tym artykule:
W zeszłym tygodniu pociski spadły na jedną z baz wojskowych w obwodzie biełgorodzkim. Do zdarzenia doszło w rejonie miejscowości Jakowlewska. Nikt z cywilów nie ucierpiał, ale wybuchy uszkodziły linię energetyczną.
Lokalny portal Piepieł pisał, że w wyniku ostrzału ucierpiały "pozycje rosyjskich wojsk". Według serwisu odnotowano rannych i zabitych wśród personelu wojskowego, ale nie podano dokładnie, ilu. Wcześniej drony kamikadze spadły na rosyjskie lotniska w okolicach Kurska, Engelsa i Riazania. Kilka osób zginęło, a eksplozje uszkodziły m.in. bombowce strategiczne Tu-95.
W Rosji narasta strach przed dojściem wojennego frontu do obwodów graniczących z Ukrainą. Jak poinformował niezależny rosyjski portal Meduza, w obwodach biełgorodzkim i kurskim tworzone są oddziały obrony terytorialnej. Wcześniej w miastach leżących wzdłuż ukraińskiej granicy lokalna administracja poleciła przygotować schrony.
W obwodzie biełgorodzkim oddziały obrony terytorialnej to ochotnicy. "Do batalionów mogą wstępować ludzie niezdolni do służby wojskowej, którzy chcą bronić swojego domu i swojej ojczyzny" - tak portal Meduza cytuje wypowiedź gubernatora Wiaczesława Gładkowa. Podobne oddziały powstają również w obwodzie kurskim.
Rosyjscy komentatorzy niezależni podkreślają, że Rosjanie mają wojnę coraz bliżej swoich domów. Jak tłumaczą, najpierw cynkowe trumny zaczęły docierać do niemal każdej miejscowości w Rosji. Później codziennie słyszeli o atakach na tyły ich wojsk, gdzie płonęły składy amunicji, magazyny paliw i bazy transportowe, a teraz drony kamikadze zaczęły spadać na ich lotniska wojskowe, niszcząc samoloty i zabijając personel.