- Myślałem, że dna nie da się przebić po Buczy i Irpieniu - stwierdził Dmytro Łubiniec na konferencji współorganizowanej przez Ukrinform, cytowany przez portal Pravda.com.ua.
- Osobiście widziałem dwie sale tortur w Bałakliji, które znajdowały się naprzeciwko siebie. Jeden człowiek był tam przez 90 dni. Powiedział, że był torturowany: zranili go nożem, podgrzali metal i przypalili niektóre części ciała, wyprowadzili go kilka razy do rozstrzelania i oddawali strzały nad głową. Słyszał krzyki torturowanych kobiet i mężczyzn 24 godziny na dobę. Myślałem, że to było dno - dodał.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Jak zaznaczył ukraiński rzecznik praw obywatelskich, "dnem" okazały się jednak odkrycia w Chersoniu.
- W jednej z sal tortur odkryliśmy osobną celę, w której przetrzymywano dzieci. (...) Sami okupanci nazywali ją "celą dziecięcą". To taki sam zawilgocony pokój, różnił się tylko tym, że rzucili [na podłogę - red.] bardzo cienkie maty i powiedzieli, że to dla dzieci - relacjonował Łubiniec.
Dzieci miały otrzymywać wodę co drugi dzień, podawano im też niewielkie ilości jedzenia. Miały słyszeć od Rosjan, że zostały porzucone przez rodziców, którzy już do nich nie wrócą.
- Jeden 14-latek został zatrzymany tylko dlatego, że zrobił zdjęcie zepsutego rosyjskiego sprzętu. Zatrzymano go i przetrzymywano w sali z użyciem tortur - mówił rzecznik praw obywatelskich. Jak dodał, "dzieci stawiały opór".
Dmytro Łubiniec już w listopadzie wskazywał w mediach społecznościowych, że mieszkańców obwodu chersońskiego "poddawano bardziej brutalnym metodom tortur niż w innych obwodach, które wcześniej znajdowały się pod czasową okupacją [charkowski, kijowski i czernihowski - red.]".
"Była też osobna cela, w której trzymano nastolatków. Teraz ustalamy ich wiek. Ludzie mówią, że niektórzy chłopcy wyglądali na około 14 lat" - informował wtedy RPO Ukrainy.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>