Jak podaje Narodowe Centrum Oporu Ukrainy, rosyjskie elity polityczne spodziewają się "turbulencji" we władzach Rosji po zakończeniu wojny w Ukrainie. Niektórzy są zdania, że dojdzie wówczas do podziału w rządzie, a nawet jego rozpadu. Z tego powodu zaczęły tworzyć się pewnego rodzaju "fronty" poparcia wokół osób, które być może przejmą władzę po Władimirze Putinie.
Jedna z grup poparcia ma być kreowana wokół byłego prezydenta Rosji, a obecnie wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który jest jednym z polityków najbardziej wykorzystującym sytuację na froncie do budowania własnej pozycji. Kolejnym krokiem Miedwiediewa ma być utworzenie nowej partii.
Z założeń wynika, że będzie ona radykalnym odpowiednikiem Jednej Rosji Władimira Putina. Miedwiediew chce w ten sposób zjednoczyć radykałów niezadowolonych z "miękkości" obecnego prezydenta.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Na zły nastrój wśród polityków w Rosji mają wpływać także nieoficjalne informacje na temat liczby Rosjan poległych na wojnie w Ukrainie. Z danych kanału General SVR wynika, że 11 grudnia Putin został poinformowany przez Ministerstwo Obrony o tym, że "wojskowa strata operacyjna personelu" Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej wynosi 95 tysięcy 657 osób. Informacja ta nie została jednak podana w mediach.
"Kolejne dane o stratach żołnierzy powinny wpłynąć w piątek 16 grudnia. Raport będzie aktualizowany raz w tygodniu" - czytamy na kanale.