Słowa przedstawiciela greckiego rządu cytuje agencja Associated Press. - Niedopuszczalne i powszechnie godne potępienia jest, że groźby ataku rakietowego na Grecję są formułowane przez kraj sojuszniczy, który jest członkiem NATO - mówił w poniedziałek grecki minister spraw zagranicznych Nikos Dendias. Dendias przyjechał do Brukseli na spotkanie szefów resortów spraw zagranicznych państw wchodzących w skład Unii Europejskiej.
Postawy Korei Północnej nie mogą i nie powinny wchodzić do Sojuszu Północnoatlantyckiego
- dodał, nie pozostawiając żadnych złudzeń, jak Ateny postrzegają Ankarę.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W ostatnią sobotę prezydent Turcji spotkał się z młodzieżą w mieście Samsun, na północy kraju. Mówił tam między innymi, że w kraju rozpoczęto produkcję pocisków balistycznych krótkiego zasięgu o nazwie Tayfun. Erdogan dodał, że ta broń "przeraża Greków".
Grecy mówią: 'To może uderzyć w Ateny'. Oczywiście, że tak. Jeśli nie zachowasz spokoju, jeśli spróbujesz kupić rzeczy ze Stanów Zjednoczonych i innych miejsc, aby uzbroić wyspy, kraj taki jak Turcja musi coś zrobić
- stwierdził prezydent Turcji. Chodzi o wyspy na Morzu Egejskim (m.in. o Cyklady), o które spór w ciągu ostatnich miesięcy mocno zaostrzył komunikację na linii Ankara-Ateny.
Na początku września prezydent Turcji oskarżył Grecję o "okupację" i uzbrojenie wysp na Morzu Egejskim. Terytoria mają status zdemilitaryzowanych. Recep Tayyip Erdogan zagroził Atenom, że Ankara "zrobi to, co konieczne, gdy nadejdzie czas".
- Wasza (Grecji - red.) obecność na wyspach nie jest dla nas wiążąca. Kiedy nadejdzie pora, godzina, zrobimy to, co konieczne. Spójrzcie na historię, jeśli posuniecie się dalej, cena będzie wysoka - mówił wówczas Erdogan. Turecki prezydent odnosił się do wydarzeń w Izmirze, kiedy siły greckie przegrały w starciu z tureckimi oddziałami w 1922 roku. Był to koniec wojny grecko-tureckiej toczonej w latach 1919-1922.
Ankara oskarżyła Ateny o uzbrojenie zdemilitaryzowanych wysp Morza Egejskiego. Grecja stanowczo odrzuciła zarzuty. Po raz pierwszy jednak pojawiły się słowa o "okupacji" tego terytorium. Turcja podkreśla, że wyspy Morza Egejskiego zostały przekazane Grecji zgodnie z zapisami traktatów z 1923 i 1947, pod warunkiem że nie zostaną uzbrojone. Według Ankary tak się stało już w 1960 r. Szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu kilkakrotnie powtarzał, że Turcja zacznie kwestionować grecką suwerenność nad wyspami, jeśli Ateny będą nadal je uzbrajać.
Turcja i Grecja toczą spory o terytoria morskie i prawa do surowców, zasięgu przestrzeni powietrznej i statusu niektórych wysp na Morzu Egejskim. Ankara uważa, że granica między państwami powinna obejmować jedynie stały ląd, bez greckich wysp. Tak nie jest, dlatego Turcy zarzucają Grecji, że usiłuje pozbawić ją zysków z eksploatacji surowców, których złoża są pod Morzem Egejskim i Śródziemnym.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>