Północny rejon Kosowa jest blokowany podwójnie. Miejscowi Serbowie zablokowali ciężkim sprzętem budowlanym kilka dróg dojazdowych do przejść granicznych i największego miasta regionu - Mitrovicy. To protest przeciwko aresztowaniu byłego policjanta Dejana Panticia za rzekome ataki na biura komisji wyborczych i policjantów.
Zablokowane zostały dwa przejścia graniczne z Serbią. Kosowskie służby porządkowe zapowiedziały, że barykady zostaną usunięte siłą. Ruch graniczny w tych miejscach nie jest możliwy nawet pieszo. W kilku miejscach padły strzały, najwięcej tam, gdzie kosowska policja siłą zajmowała strategiczne obiekty.
Obecne na miejscu patrole sił NATO (KFOR) oraz EULEX-u, czyli misji Unii Europejskiej w Kosowie, próbują przywrócić pokój w północnej części kraju. Członkowie misji UE sami zostali zaatakowani. W sobotę wieczorem w jeden z pojazdów opancerzonych EULEX-u rzucono granat ogłuszający. Nikt nie odniósł obrażeń.
Lokalne władze wezwały mieszkańców, aby zostali w domach. Zamknięte zostały również szkoły podstawowe i średnie.
Od poniedziałku w Kosowie przebywa specjalny wysłannik prezydenta USA Gabriel Escobar, a do deeskalacji wezwał obie strony m.in. szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.
- Wiem, że oba państwa są skłonne do deeskalacji i zdecydowanie wzywam do tego. Serbia i Kosowo muszą wrócić do dialogu, muszą przezwyciężyć tę tendencję do walki na ulicy - powiedział szef unijnej dyplomacji.
Wcześniej, po atakach na EULEX, Borrell ostrzegł, że Unia Europejska nie będzie tolerować przemocy wobec członków swojej misji.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
"Unia Europejska nie będzie tolerować ataków na EULEX Kosowo (policyjna misja Unii Europejskiej na terenie Kosowa - przyp. red) ani stosowania brutalnych, przestępczych aktów na północy. Barykady muszą zostać natychmiast usunięte przez grupy kosowskich Serbów. Spokój musi zostać przywrócony" - apelował na Twitterze.
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic w weekend przekazał, że Belgrad formalnie zwróci się do KFOR o pozwolenie na rozmieszczenie wojsk w północnej części tego kraju. Vucic przyznał jednak, że wniosek najprawdopodobniej zostanie odrzucony.
Serbscy urzędnicy tłumaczą, że Belgrad ma takie prawo na mocy postanowień rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która doprowadziła do zakończenia wojny w 1999 roku. Biuro premiera Kosowa Albina Kurtiego stwierdziło z kolei, że każdy taki ruch ze strony Serbii byłby "aktem agresji" i wskazaniem "tendencji do destabilizacji regionu".
Agencja Reutera informowała z kolei, że jest to pierwsza prośba ze strony Belgradu o rozmieszczenie wojsk w Kosowie na mocy tej rezolucji. Według dokumentu Serbia może rozmieścić nawet tysiąc funkcjonariuszy wojska, policji i służb celnych w miejscach kultu prawosławnego, na obszarach zamieszkałych przez serbską większość i na przejściach granicznych, jeśli zgodę na takie rozwiązanie wyrazi dowództwo KFOR.