W sobotę w stolicy Norwegii Oslo zostały wręczone Pokojowe Nagrody Nobla. W tym roku noblowski komitet wyróżnił białoruskiego obrońcę praw człowieka Alesia Bialackiego, ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich i rosyjskie stowarzyszenie "Memoriał". Ponieważ Aleś Bialacki jest przetrzymywany w areszcie przez białoruski reżim, nagrodę odbierze jego żona - Nattala Pińczuk.
- Nie jest przypadkiem, że władze aresztowały Alesia i jego współpracowników (...) Wielu innych obrońców praw człowieka stoi wobec zarzutów prokuratorskich, a kolejni musieli wyemigrować - mówiła. Jak dodała, Alesi poprosił, by żona przekazała publiczności jego przemyślenia.
- Zdarza się, że ci, którzy najbardziej cenią wolność są jej pozbawieni. (...) Na Białorusi tysiące ludzi jest za kratami ze względów politycznych. To moi bracia i siostry. Nic nie zatrzyma pragnienia wolności. (...) Skazani są przesyłani na kolonie karne, do więzień, a ich miejsca zajmują kolejne fale politycznych więźniów. Ta nagroda należy do wszystkich, którzy bronią ze mną praw człowieka. Do milionów obywateli Białorusi, którzy ośmielili się bronić swoich praw człowieka - cytowała.
Nattala Pińczuk przekazała również, że dobro i prawda muszą być w stanie bronić się same. Cytowała również Jana Pawła II, który mówił "nie lękajcie się". - Wolność dla narodu białoruskiego - niech żyje Białoruś - podsumowała.
Rosyjski obrońca praw człowieka Jan Raczyński, który kieruje Memoriałem - najstarszą rosyjską organizacją broniąca praw człowieka, powiedział, że rosyjskie władze nakazały mu odrzucić Pokojową Nagrodę Nobla. W swoim wystąpieniu podkreślał, że przez ponad 30 lat pracował nad ujawnieniem losów ofiar sowieckich represji politycznych.
- Ludzie w Ukrainie jak nikt inny chcą pokoju, ale pokój nie staje się, gdy składa się broń. Wtedy to okupacja - mówiła z kolei Ołeksandra Matwijczuk, szefowa Centrum Wolności Obywatelskich. - Życie ludzi nie może być kompromisem politycznym - kontynuowała. - W tej wojnie my walczymy za wolność we wszystkich jej rozumieniach i płacimy za to najwyższą cenę - mówiła dalej.
- Nie jest to wojna dwóch państw, a wojna autorytaryzmu i demokracji - podsumowała. Matwijczuk, apelowała o stworzenie mechanizmów obrony praw człowieka, które mogłyby działać. - Mój przyjaciel i wiele innych działaczy praw człowieka zostało zatrzymanych i są w niewoli w Rosji - dodała.
Tegoroczne pokojowe Noble zostały przyznane ludziom, którzy dokumentują zbrodnie popełniane przez reżimy Putina i Łukaszenki oraz pomagają osobom represjonowanym. W ocenie Komitetu Noblowskiego ma to być sygnał dla całego świata jak ważna jest obrona praw człowieka.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Aleś Bialacki jest jedynym laureatem, który nie może osobiście odebrać nagrody i wygłosić przemówienia. Od 2021 roku przebywa w areszcie. Białoruski reżim oskarżył go o działalność na szkodę państwa i finansowanie protestów. Grozi mu wieloletni pobyt w więzieniu.
Obrońca praw człowieka w latach 90-tych XX wieku założył ruch "Wiasna", który pomaga prześladowanym przez reżim Łukaszenki i dokumentuje przestępstwa popełniane przez organy represji. Choć organizacja formalnie została zdelegalizowana w 2003 roku, to nie zaprzestała działalności.
Do dnia aresztowania Aleś Bialacki i jego współpracownicy zbierali świadectwa znęcania się fizycznego i psychicznego nad Białorusinami, którzy występują przeciwko Aleksandrowi Łukaszence.
W Sztokholmie o 16.00 odbędzie się uroczystość wręczenia Nagród Nobla w dziedzinie: literatury, fizyki, chemii, fizjologii lub medycyny oraz nauk ekonomicznych.