Jak twierdzi dziennikarz Mark Krutov, co najmniej dziewięć bombowców Tu-22M zniknęło z rosyjskiej bazy wojskowej Diagilewo pod Riazaniem, która została zaatakowana w poniedziałek przy pomocy dronów. W mediach społecznościowych opublikował on zdjęcia satelitarne pochodzące z 7 grudnia, na których widać jedynie ślady pozostałe po stacjonujących samolotach.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Dziennikarz Radio Liberty Mark Krutov opublikował na Twitterze serię zdjęć satelitarnych przedstawiających pustą płytę bazy wojskowej, na której pozostały jedynie ślady po stacjonujących uprzednio samolotach. Zdjęcia wykonano 7 grudnia. "Uszkodzony Tu-22M zniknął, pozostawiając jedynie ślad na asfalcie. Co najmniej dziewięć innych bombowców Tu-22M, a także kilka innych samolotów, zostało przeniesionych z bazy" - napisał Krutov w jednym z tweetów. Dziennikarz przedstawił również dla porównania zdjęcia pochodzące z 1 grudnia, kiedy samoloty wciąż były widoczne na płycie.
W poniedziałek 5 grudnia w Rosji na lotniskach wojskowych pod Riazaniem i Engelsem doszło do dwóch eksplozji. Niezależne media rosyjskie, między innymi portal Meduza, poinformowały, że w wyniku wybuchu uszkodzone zostały wojskowe samoloty. Rosyjskie Ministerstwo Obrony przekazało, że za wybuchy odpowiada Ukraina i wysłane rzekomo bezzałogowce. Po kilku godzinach przekazano informacje, że Ukraińcy użyli "odrzutowych dronów radzieckiej produkcji". Rosyjski MON poinformował także, że wszystkie maszyny zostały przechwycone i zestrzelone jednak "spadające szczątki zestrzelonych dronów spowodowały śmierć trzech żołnierzy i lekkie uszkodzenia kadłubów dwóch bombowców. Do tego czterech kolejnych żołnierzy zostało niegroźnie rannych".
Tego samego dnia, niedługo po ukraińskim ostrzale, Rosja dokonała zmasowanego ataku rakietowego na terytorium Ukrainy. W znacznym stopniu ucierpiała infrastruktura energetyczna, m.in. w rejonie Kijowa.