Za usunięciem urzędującego prezydenta opowiedziało się 101 spośród 130 deputowanych zasiadających w jednoizbowym Kongresie Republiki Peru.
Wcześniej prezydent Pedro Castillo ogłosił rozwiązanie Kongresu i oświadczył, że będzie sprawował władzę za pomocą dekretów. W telewizyjnym wystąpieniu zapowiedział też, że wprowadza rząd tymczasowy i godzinę policyjną. Argumentował, że robi to "w odpowiedzi na żądania obywateli".
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Dowództwo wojskowe oraz kierownictwo policji oświadczyły, że nie podporządkują się tym decyzjom. Z kolei szef Trybunału Konstytucyjnego oskarżył prezydenta o zamach stanu. Kilka godzin po wystąpieniu parlament przeprowadził zapowiadany już wcześniej impeachment - przegłosował dymisję Castillo. Nową głową państwa została Dina Boluarte, która wcześniej pełniła funkcję wiceprezydentki. Po aresztowaniu Castillo peruwiańska policja oznaczyła go na Twitterze jako byłego prezydenta.
Konflikt prezydenta i Kongresu, kontrolowanego przez opozycję, trwał od dłuższego czasu. Od momentu objęcia przez niego urzędu w 2021 roku próby impeachmentu były już trzy (razem z najnowszą, skuteczną). Kłopoty prezydenta zaczęły się, gdy prokurator generalny oskarżył Pedro Castillo o stworzenie i przewodzenie "organizacji przestępczej" składającej się z rodziny i politycznych sojuszników, która przyznawała zamówienia publiczne za łapówki. Prezydentowi postawiono sześć zarzutów korupcyjnych.
Na wydarzenia z Peru zareagował Departament Stanu USA. Ned Price podczas konferencji prasowej podkreślił, że Stany Zjednoczone "kategorycznie odrzucają wszelkie akty, które podkopują konstytucję i demokrację". - To nie jest tylko troska ze strony Stanów Zjednoczonych, to troska, którą dzielimy z naszymi partnerami - powiedział rzecznik Departamentu Stanu USA - Dzielimy [...] zobowiązanie do podtrzymywania wartości demokratycznych, praw człowieka i rządów prawa - dodał Price.
Swoje zdanie na temat sytuacji w Peru wyraził również prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador, broniąc Castillo. Napisał na Twitterze, że "fundamentalną zasadą naszej polityki zagranicznej jest nieinterweniowanie i poszanowanie zasady samookreślenie narodów. Uważamy jednak za godne ubolewania, gdy przeważają interesy elit ekonomicznych i politycznych. Od początku prezydentury Pedro Castillo narastała wokół niego nieprzyjazna atmosfera".