"Dziennik Związkowy", najstarsza polskojęzyczna gazeta codzienna w Stanach Zjednoczonych, przekazała smutne informacje. W środę 7 grudnia rodzina poszukiwanego 21-latka z Polski poinformowała na Facebooku, że mężczyzna nie żyje.
"W imieniu rodziny dziękuję wszystkim z całego serca za pomoc w poszukiwaniach. Za każde udostępnienie i dobre słowo. Jesteśmy pogrążeni w rozpaczy" - napisała w mediach społecznościowych mieszkająca w Polsce kuzynka 21-latka.
Jak pisze gazeta, około 2 nad ranem czasu lokalnego policja w Chicago wyciągnęła z jeziora Michigan ciało mężczyzny, który od kilku dni był poszukiwany. Po przewiezieniu do szpitala Northwestern Memorial 21-latek został uznany za zmarłego. Jak na razie nie podano żadnych szczegółów. W sprawie prowadzone jest śledztwo.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
21-letni mężczyzna pochodził z Tychów. Od 11 listopada przebywał w Stanach Zjednoczonych służbowo. Mężczyzna pracował jako informatyk dla korporacji technologicznej. 17 grudnia miał wrócić do Polski, jednak w nocy 3 grudnia zaginął po tym, jak udał się na organizowaną imprezę z pracy.
Jak podaje portal abc7chicago, w sobotę wraz z kilkudziesięcioma pracownikami pojechał wynajętym autobusem do centrum Chicago na przyjęcie bożonarodzeniowe. Koło 21:30 zniknął z baru Howl at the Moon. Od tej pory nie było z nim kontaktu. Jego współpracownicy rozwiesili ulotki o poszukiwaniu mężczyzny w pobliżu baru.