Podczas spotkania z członkami Rady ds. Praw Człowieka Władimir Putin mówił m.in. o "specjalnej operacji wojskowej", czyli wojnie w Ukrainie. Cytowany przez TASS prezydent Federacji Rosyjskiej stwierdził, że może ona być długim procesem.
- Jeśli chodzi o rezultaty specjalnej operacji wojskowej, część z nich może się objawić po dłuższym czasie. Pojawiły się nowe terytoria. To dla Rosji znaczący rezultat - mówił. Putin odnosił się też do fikcyjnych referendów na okupowanych terenach. Przekonywał, że pokazują one, iż "mieszkańcy chcą być w Rosji".
Putin mówił też o ryzyku użycia broni atomowej. - Zagrożenie wojną nuklearną rośnie, nie ma co temu zaprzeczać - powiedział i dodał, że Rosja w żadnych okolicznościach nie użyje broni atomowej jako pierwsza. - Nie jesteśmy szaleni, wiemy, czym jest broń atomowa - powiedział. - Nie będziemy nią wymachiwać jak brzytwą - powiedział. Jak dodał, dla Rosji broń atomowa to przede wszystkim "środek obrony".
Władimir Putin przekonywał, że Rosja nie wywołała wojny. Winą obarczył władze ukraińskie, które w 2014 roku dokonały "zamachu stanu" w Ukrainie. Jak podaje "The Moscow Times", rosyjski prezydent wspomniał w środę także o Polsce. Jak mówił, Polska zostanie uwikłana w sytuację, w której politycy "śpią i patrzą", w jaki sposób zająć zachodnie tereny Ukrainy. - Jedynym gwarantem integralności terytorialnej Ukrainy w obecnych granicach może być Rosja - powiedział.