Prokremlowska propaganda każdego dnia przedstawia nieprawdziwe informacje na temat wojny w Ukrainie. By wywołać u odbiorców odpowiednie nastawienie, dziennikarze państwowych mediów informują o rzekomych postępach na francie i "sile", jaką wykazuje się rosyjska armia. W mediach społecznościowych dużą popularnością cieszy się ostatni występ "ulubienicy" Władimira Putina - Margarity Simonian.
Simonian jest redaktorką naczelną telewizji RT. W ostatnim programie dziennikarka chwaliła wielkość Rosji i zapewniała, że jej zwycięstwo w wojnie z Ukrainą jest "pewne". Następnie stwierdziła, że Kreml nigdy nie chciał użyć broni nuklearnej w ataku na Kijów. To nie przeszkodziło jej jednak w rzucaniu gróźb o użyciu broni jądrowej przeciwko Berlinowi i Londynowi.
W sprawie stolicy Ukrainy natomiast powodem "zaniechania działań" było nie dobro cywilów, ale "święte miejsca w Kijowie", które są ważne dla Rosjan. - Władimir Putin, czy też Siergiej Szojgu, nigdy nie zdecydowaliby się na bombardowanie Kijowa, choćby z uwagi na Ławrę Kijowsko-Peczerską - powiedziała Margarita Simonian, mówiąc o zabytkowym klasztorze prawosławnym.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Rosja, która miała zająć Kijów w trzy dni - jak zakładał pierwszy plan Putina - miała rzekomo uznać, że dalszy atak na stolicę Ukrainy "nie ma już sensu". - Przecież już zdobyliśmy Kijów na początku wojny, byliśmy tam. Znam wojskowych, którzy tam byli. Byli wstrząśnięci, że kazano im się wycofać. My jednak nie walczymy z Kijowem, tylko z Zachodem. Dlaczego mamy zrzucać bombę atomową na Kijów? Nie jesteśmy w stanie wojny z Kijowem - kłamała dalej Simonian, którą cytuje ukraińska agencja informacyjna UNIAN.
Okoliczności walki o Kijów nie były takie, jak przedstawia to rosyjska propaganda. Żołnierze Federacji Rosyjskiej długo atakowali stolicę Ukrainy, ale zostali pokonani i zmuszeni do odwrotu. W akcie zemsty najeźdźcy doprowadzili do rzezi mieszkańców podkijowskiej Buczy. Obecnie Rosjanie zostali zepchnięci na wschód i południe Ukrainy. Cały czas prowadzą jednak zmasowane ataki rakietowe, które trafiają w infrastrukturę krytyczną Ukrainy oraz obiekty cywilne.