Decyzję o aresztowaniu Iryny Wereszczuk i Emine Dżaparowej wydał na wniosek FSB sąd rejonowy w moskiewskiej dzielnicy Lefortowo. Rosyjscy śledczy uważają, że ministerki rzekomo dopuściły się naruszenia integralności terytorialnej Rosji. Wereszczuk i Dżaparowa trafiły jednocześnie na listę poszukiwanych.
Orzeczenie moskiewskiego sądu oznacza, że jeśli ukraińskie polityczki pojawiłyby się na terytorium Rosji, trafiłyby do aresztu na co najmniej dwa miesiące.
Przestępstwo, które zarzucają im rosyjskie władze, zagrożone jest karą do 10 lat więzienia.
"Przyznaję się. Od 2014 r. zajmuję się przywracaniem integralności terytorialnej Ukrainy, od pierwszych dni okupacji mojej Ojczyzny przez Rosję. Dlatego odbieram takie działania jako uznanie skuteczności mojej pracy" - napisała w mediach społecznościowych Dżaparowa.
"Wiem, że nasze Siły Zbrojne wraz z dyplomatami, ochotnikami, dziennikarzami, lekarzami, nauczycielami i wszystkimi, którzy na swoim froncie bronią państwa, odzyskają każdy skrawek ukraińskiej ziemi" - dodała.
Tymczasem ukraiński wywiad wojskowy przekazał we wtorek, że Rosjanom kończą się już rakiety, którymi dokonują zmasowanych ataków na Ukrainę.
W poniedziałek rosyjskie bombowce i okręty wystrzeliły na terytorium Ukrainy ponad 70 dalekosiężnych rakiet. Większość udało się zestrzelić.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Rosjanie wyrabiają nowe egzemplarze, ale jest to niewielka produkcja w porównaniu z tą ogromną liczbą rakiet, którymi atakują oni Ukrainę - stwierdził szef ukraińskiego wywiadu Kyryło Budanow.
Budanow ocenił, że rosyjskie zapasy wystarczą Rosjanom na jeszcze kilka zmasowanych ataków.
Według danych opublikowanych przez ukraiński resort obrony 22 listopada w rosyjskim arsenale znajdowało się wówczas m.in. 150 rakiet Ch-555 i ponad 130 rakiet Ch-101. Od publikacji tych danych Rosjanie dokonali kolejnych dwóch zmasowanych ostrzałów, w których łącznie użyli ponad 160 rakiet - głównie Ch-555 i Ch - 101.
W rosyjskich magazynach znajduje się jednak jeszcze sporo innych rakiet m.in. przeciwlotniczych S-300, których Rosjanie używają też do ataków na cele naziemne.
Organizacja Human Rights Watch informuje, że rosyjskie ataki na infrastrukturę energetyczną w październiku i w listopadzie zabiły co najmniej 77 cywilów i raniły 272. Sam tylko atak z 23 listopada zabił 30 osób, a cała 3-milionowa populacja Kijowa przez dobę nie miała wody.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>