Dmitrij Pieskow uważa, że Ukraina atakuje terytorium rosyjskie, co jest zagrożeniem dla Kremla. - Otwarcie zadeklarowana linia ukraińskiego reżimu do kontynuowania takich aktów terrorystycznych jest oczywiście czynnikiem zagrożenia, jest brana pod uwagę i podejmowane są niezbędne środki - przekazał rzecznik Kremla w związku z ostatnimi atakami na rosyjskie lotniska.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Dmitrij Pieskow przekazał 6 grudnia, że rosyjskie władze mają na uwadze stale rosnące "ataki Ukrainy na terytorium Rosji". Rzecznik Kremla odniósł się również do spotkania Władimira Putina ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, które odbyło się właśnie 6 grudnia.
Rosyjscy dziennikarze zapytali Pieskowa, czy spotkanie miało związek z "zapewnieniem bezpieczeństwa wewnętrznego" - informuje agencja Interfax. Pieskow przekazał jednak, że "Rada Bezpieczeństwa spotyka się zwykle raz w tygodniu, chyba że harmonogram zostanie zmodyfikowany w inny sposób". Spotkanie nie miało więc oficjalnie związku z domniemanymi ukraińskimi atakami.
Dmitrij Pieskow odniósł się również do sytuacji rosyjskiej infrastruktury naftowej, szczególnie terminali na południu kraju. - Oczywiście, że są one chronione stale. Podejmowane są jednak dodatkowe środki bezpieczeństwa - komentował Pieskow.
6 grudnia władze obwodu kurskiego przekazały informację, że bezzałogowa jednostka zaatakowała lotnisko wojskowe w Kursku. Jak przekazał na Telegramie gubernator obwodu Roman Starowojt, "w wyniku ataku drona w rejonie lotniska Kursk zapalił się zbiornik magazynujący ropę. Nie było ofiar".
Nagrania przedstawiające pożar pojawiały się również w mediach społecznościowych 6 grudnia nad ranem.
Przypomnijmy, 5 grudnia Rosja poinformowała o dwóch atakach przeprowadzonych dronami na lotnisko Diagilewo pod Riazaniem (miasto obwodowe, położone ok. 196 km na południowy wschód od Moskwy) oraz na bazę lotniczą pod Engelsem (obwód saratowski). Oskarża o te działania Ukrainę.