Nowa Zelandia. Rodzice nie zgadzają się na pilną operację dziecka. Nie chcą krwi "skażonej szczepieniami"

W Nowej Zelandii rodzice czteromiesięcznego dziecka nie pozwalają na jego operację. Nie chcą, by lekarze przetoczyli synowi krew od osób zaszczepionych przeciwko COVID-19. Służba zdrowia złożyła wniosek do sądu.

Czteromiesięczny chłopiec z Nowej Zelandii ma wadę wrodzoną serca - zwężenie zastawki pnia tętnicy płucnej. Choć wymaga szybkiej operacji, rodzice się na nią nie zgadzają. Powodem są obawy, że lekarze przetoczą ich synowi krew od osób zaszczepionych na COVID-19 - podał w środę (30 listopada) "Daily Mail". Służba zdrowia skierowała sprawę do Sądu Najwyższego w Auckland. Chce, aby o dziecku decydował sąd. 

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Prof. Pyrć wyjaśnia, dlaczego tak istotne jest szczepienie w walce z pandemią

Nowa Zelandia. "Jesteśmy zaniepokojeni krwią, której lekarze będą używać"

Operacja ratująca życie chłopca mogłaby zostać przeprowadzona już kilka tygodni temu - przekazał prawnik reprezentujący nowozelandzką organizację zdrowia, Paul White. Dodał, że wniosek do sądu został złożony w najlepszym interesie pacjenta, a zabieg, z medycznego punktu widzenia, nie stanowi niebezpieczeństwa. 

Z kolei prawniczka rodziców, Sue Gray - działaczka antyszczepionkowa - powiedziała, że rodzice chcą lepszej opieki niż ta, którą oferuje państwo.

Sędzia Layne Harvey wyznaczył pilną rozprawę na 6 grudnia. Zachęcił jednak, aby do tego czasu obie strony kontynuowały negocjacje. Rodzice stawiają opór. Twierdzą, że znaleźli 20 niezaszczepionych dawców krwi.

 - Chcemy, aby operacja odbyła się od razu, jak tylko będą mogli ją zaplanować, ale jesteśmy bardzo zaniepokojeni krwią, której będą używać - mówi matka chłopca, cytowana przez portal "Daily Mail". - Nie chcemy krwi skażonej szczepieniami - powiedział ojciec, którego przytacza "The Guardian".

Pracownicy centrum krwiodawstwa Nowej Zelandii przekazali, że krew jest filtrowana, dlatego nie dzielą jej na pobraną od dawców zaszczepionych i niezaszczepionych.

Protest antyszczepionkowców przed budynkiem sądu

Przed Sądem Najwyższym w Auckland, gdy obie strony ustalały termin rozprawy, przed budynkiem zebrała się liczna grupa antyszczepionkowców. Mieli ze sobą plakaty z hasłem: "Nie chodzi o zdrowie, chodzi o kontrolę". - To przerażające, stresujące dla rodziców i dziecka - mówiła jedna z uczestniczek. 

- Rodzice mają dużą władzę decyzyjną w życiu swojego dziecka, w tym dotyczących kwestii medycznych - skomentował wykładowca bioetyki na Uniwersytecie Otago, Josephine Johnston. - Ale są tego granice i jest jeden z tych przypadków - dodał.

 

Więcej o: