Do zdarzenia doszło 24 listopada. Dzień wcześniej mężczyzna wraz z siostrą brał udział w rejsie statkiem wycieczkowym po Zatoce Meksykańskiej (w zachodniej części Oceanu Atlantyckiego u wybrzeży Ameryki Północnej). Kobietę zaniepokoił fakt, że jej brat długo nie wracał z toalety.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Siostra 28-latka przeszukała statek - bez skutku. Ok. godz. 14 poinformowała służby, że jej brat zaginął. Po sześciu godzinach od zgłoszenia funkcjonariusze zlokalizowali zaginionego ok. 30 km od wybrzeży Luizjany.
Załoga helikoptera natychmiast "wjechała w ten obszar… uratowała mężczyznę i przetransportowała do służb medycznych, które czekały już na lotnisku w Nowym Orleanie - przekazała amerykańska straż przybrzeżna (USCG).
- Był w stanie podać swoje nazwisko, potwierdził, że to on wypadł za burtę - powiedział jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z CNN. - Wykazywał oznaki hipotermii, szoku i odwodnienia, ale jego stan jest stabilny - dodał. Okazało się, że 28-letni mężczyzna pływał w morzu przez ok. 15 godzin.
Porucznik Seth Gross ze Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych uratowanie 28-latka określił "cudem na Święto Dziękczynienia", które w tym roku Amerykanie obchodzili w czwartek 24 listopada. Wyznał, że przez 17 lat służby nie zetknął się z takim wypadkiem. Jego zdaniem kluczowa była wola życia dryfującego mężczyzny.
Z kolei BBC wspomina podobny przypadek. W 2018 r. 46-letnie Brytyjka została uratowana z Adriatyku po 10 godzinach w morzu. Powiedziała ratownikom, że zahartowała ją joga, a w walce z nocnym zimnem pomógł śpiew.