W sobotę 26 listopada na włoskiej wyspie Ischia doszło do zejścia lawiny błotnej. Wszystko za sprawą nagłych i bardzo intensywnych opadów deszczu, które doprowadziły do powstania dużego osuwiska. Z informacji przekazanych przez ministra infrastruktury Włoch Matteo Salviniego wynikało, że lawina pozbawiła życia co najmniej ośmiu osób. Wiadomość ta została później zdementowana przez włoskie MSW. - W tej chwili nie ma potwierdzonych zgonów, są pewne trudności w akcjach ratunkowych, ponieważ warunki pogodowe są nadal trudne - przekazał szef tego resortu Matteo Piantedosi.
Ratownicy cały czas próbują dotrzeć do osób, których zsuwająca się ziemia uwięziła w domach. Ze wstępnych ustaleń wynika, że odciętych od świata jest co najmniej 30 nieruchomości. W domach tych uwięzionych może być nawet 100 osób.
Z informacji AFP wynika, że w wyniku lawiny błotnej zaginęło co najmniej 13 osób. Wśród poszukiwanych ma być też małe dziecko - tak twierdzi urzędnik włoskiej obrony cywilnej Gianni Capuano. Na razie komunikatów tych nie potwierdza straż pożarna.
"To jest takie zdjęcie, które mówi wszystko. Na ziemi siedzi człowiek, który wygląda jak posąg w kolorze fango. Siedzi z lewą ręką opartą na kolanie. Przede wszystkim z posągu tego bije heroiczna godność. Przeżył. Za nim tragedia" - napisał na Twitterze włoski pisarz i dziennikarz Pasquale Raicaldo.
Służby podkreślają, że jest problem z dosłaniem kolejnych jednostek pomocowych - zła pogoda nie sprzyja ani transportowi, ani poszukiwaniom. Premierka Włoch Giorgia Meloni zapewniła, że rząd śledzi doniesienia meteorologiczne i od nich uzależnia akcję ratunkową na Ischii. - Wyrażamy swoją bliskość obywatelom i burmistrzom gmin na wyspie Ischia. Dziękujemy ratownikom zaangażowanym w poszukiwania zaginionych - przekazała Meloni.