Niezależni blogerzy z projektu "Biełaruski Hajun" przekazali, że wśród generałów rosyjskich, którzy przybyli do Mińska, jest generał Sergej Rudski, szef głównego zarządu operacyjnego Sztabu Generalnego Rosji.
Celem ich wizyty jest - jak wskazują - inspekcja białorusko-rosyjskiego ugrupowania wojskowego, które ćwiczy na poligonach armii białoruskiej. Ministerstwo Obrony Ukrainy powiadomiło - powołując się na informacje podziemia białoruskiego - że na terytorium Białorusi jest rozlokowanych 12 tysięcy wojskowych rosyjskich zmobilizowanych w okresie od września do listopada.
Faktycznie Rosjanie przejęli kontrolę nad wspólnym ugrupowaniem wojskowym na Białorusi, co jest jeszcze jednym świadectwem utraty suwerenności przez Białoruś
- zaznaczyło Centrum Sprzeciwu Narodowego Ukrainy.
Zmobilizowani wojskowi rosyjscy ćwiczą pod dowództwem oficerów białoruskich, ponieważ w armii rosyjskiej pojawił się deficyt kadry oficerskiej na skutek strat bojowych na Ukrainie. Do tego strona białoruska zabezpiecza kontyngent rosyjski niezbędnym wyposażeniem.
W lutym wojska rosyjskie uderzyły na Czernihów-Kijów z terytorium Białorusi, a po porażce wycofały się na Białoruś. Armia ukraińska rozbudowuje system obronny na granicy z Białorusią na wypadek ponownej inwazji z terytorium tego państwa.
Informacyjna Agencja Radiowa relacjonuje też wypowiedzi niezależnych rosyjskich komentatorów, którzy oceniają, że "Rosja znalazła się poza marginesem cywilizacji". Ostrzegają też, że Władimir Putin - próbując ratować swoją pozycję - rzuca wyzwanie całemu światu. Jednocześnie kremlowska propaganda stale wmawia Rosjanom, że walczą z całym blokiem NATO. Do programów publicystycznych zapraszani się hochsztaplerzy, którzy udając jasnowidzów opowiadają o Rosji jako państwie - oazie ludzkości.
- Rosja weszła na drogę bezprawia tak, jak w okresie Związku Sowieckiego - tłumaczy wiceprzewodniczący stowarzyszenia Memoriał Nikita Pietrow. Rosyjski historyk podkreśla, że Kreml oprócz działań zbrojnych w Ukrainie uruchomił maszynę wewnętrznych, masowych represji. - Ludzi za ich poglądy mogą być wsadzani do więzienia, ludzie są prześladywani. Zapewne nikogo tym nie zdziwię, bo wszyscy widzą co Rosja robi, chociażby na międzynarodowej arenie. To po prostu jest wyzwanie rzucone całej międzynarodowej społeczności - dodaje Pietrow. W jednym z ostatnich raportów amerykański Instytut Badań nad Wojną nazwał retorykę kremlowskich propagandystów "ludobójczą".