Alaksandr Łukaszenka w rozmowie z państwową agencją BelTA wyjaśnił, dlaczego wojska białoruskie "nie pomogą" Władimirowi Putinowi wygrać wojny w Ukrainie. - Nasze siły zbrojne [...] ile możemy tam użyć: 35-40 tys? One nie rozwiążą problemu w wojnie z Ukrainą - powiedział. Łukaszenka dodał, że bezpośredni udział sił zbrojnych Białorusi tylko "pogorszy sytuację. - To nie jest rola Białorusi w tym konflikcie - mówił.
Jednocześnie przyznał, że Białoruś bierze pośredni udział w napaści na Ukrainę. - My się nie angażujemy, nikogo nie zabijamy, nie wprowadzamy tam siły roboczej. Bo nie ma takiej potrzeby - stwierdził.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Łukaszenka mówił również, że jeśli chodzi o rozwiązanie konfliktu "wszystko jest w rękach Ukrainy". Dodał, że z Rosją trzeba "negocjować i rozmawiać o pokoju".
Ukraiński Sztab Generalny skierował do Białorusinów specjalny materiał wideo w języku rosyjskim. Podkreślono w nim, że rosyjskie służby specjalne przygotowują na Białorusi prowokacje, a celem zamachów terrorystycznych mogą być obiekty infrastruktury krytycznej, w tym elektrownia jądrowa w Ostrowcu.
Przypomniano, że Rosjanie prowadzą wrogie działania na terenie ukraińskich elektrowni. Takie działania - podkreślają Ukraińcy - pod tak zwaną cudzą flagą mogą być uczynione na Białorusi, aby wciągnąć Mińsk do wojny. W materiale zaznaczono, że Ukraina - mimo że to z terytorium Białorusi następowały ataki na nią - nigdy nie odpowiadała ogniem.
- Ukraina - bez względu na ostrzały i szturm rosyjskiej okupacyjnej armii z terenu Białorusi - nie postrzega jako wroga waszego kraju, a tym bardziej waszego narodu - powiedzieli w materiale ukraińscy żołnierze.
Rosjanie zaatakowali Ukrainę w lutym m.in. z terenów Białorusi, z białoruskich lotnisk startowały też rosyjskie bombowce. Reżim Aleksandra Łukaszenki przekazuje też Rosjanom uzbrojenie.