Ukraińskie służby regularnie przechwytują telefoniczne rozmowy Rosjan z frontu, które następnie publikują w sieci. Tym razem ukraiński wywiad wojskowy przechwycił rozmowę żołnierza z jego krewną. Ta opowiadała mu o zmobilizowanym do wojska chłopaku z niepełnosprawnościami.
Kobieta przytoczyła sytuację, która miała miejsce podczas komisji wojskowej w Doniecku. Jej zdaniem mężczyzna po zbadaniu powinien zostać puszczony do domu ze względu na stan zdrowia - widział tylko na jedno oko. - Ale nie, uznali go do zdatnego do służby wojskowej - powiedziała. Okazuje się, że na froncie w zdrowe oko żołnierza wdała się infekcja. - Przysłali go tutaj i leczyli. Człowiek zostanie całkiem ślepy - przyznała kobieta.
Więcej aktualnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Nie wiadomo dokładnie, ilu Rosjan zginęło, atakując Ukrainę, ponieważ rosyjskie władze ukrywają straty. Według ukraińskich i zachodnich źródeł, na Ukrainie mogło zginąć od 70 do 80 tysięcy Rosjan. Władimir Putin, chcąc za wszelką cenę uzupełnić straty poniesione na wojnie, ogłosił we wrześniu częściową mobilizację. W ciągu kilku tygodni, aby uniknąć wcielenia do armii, uciekło z Rosji około 800 tysięcy osób.
Według dziennika "Nowaja Gazieta. Europa" z tysięcy zmobilizowanych życie straciło co najmniej 217. Dziennikarze policzyli, że rekruci ginęli w ciągu pierwszych 23 dni służby, a niektórzy w pierwszych dniach po wysłaniu na front. Ukraińskie Siły Zbrojne podawały, że w ciągu doby zabijanych jest około 100 rosyjskich okupantów. Od początku mobilizacji półsierotami zostało 159 dzieci z 91 rosyjskich rodzin. Niezależni socjologowie i komentatorzy zwracają uwagę, że rosnąca liczba zabitych wciąż nie wpływa na rosyjską opinię publiczną, która boi się otwarcie wystąpić przeciwko reżimowi Władimira Putina.
Portal "Ważne Historie" napisał, że w bitwie pod Pawłowką w obwodzie donieckim ze 120-osobowej kompanii przeżyło 19 osób. "Żołnierze pili wodę z kałuż i żywili się resztkami znalezionymi w piwnicach" - cytuje portal wypowiedź krewnej jednego z Rosjan. O porażkach i stratach na froncie informują również kremlowscy propagandyści. Jednak w ich przekazie jest nawoływanie do niszczenia ukraińskich miast i mobilizacji całego rosyjskiego społeczeństwa w obronie przed wrogami. W ocenie części rosyjskich analityków niezależnych, wśród kremlowskich propagandystów narasta strach przed odpowiedzialnością za nawoływanie do zbrodni wojennych, a na szczytach władzy dojrzewa przekonanie, że czas Władimira Putina dobiega końca. Zdaniem analityków, zindoktrynowane i zastraszone społeczeństwo nie odegra istotnej roli w przyszłym procesie zmian.