Jak podaje "Times of Israel", pierwsze doniesienia o wybuchu napłynęły około godz. 7:00 czasu lokalnego (6:00 w Polsce). W wyniku obu eksplozji zginęła jedna osoba, a co najmniej 18 jest rannych, w tym trzy krytycznie - podała izraelska telewizja i24news. Na miejscu pracują medycy i policja. Ma przyjechać także minister bezpieczeństwa publicznego Omar Bar-Lew.
Pierwszy wybuch nastąpił w pobliżu głównego wjazdu do Jerozolimy w dzielnicy Givat Shaul krótko po godz. 7 rano, a więc w szczytowej godzinie dojazdów do pracy. 11 osób zostało rannych w wybuchu, w tym dwie krytycznie i dwie poważnie - podawali wstępnie rzecznicy szpitali, do których trafili poszkodowani.
Do drugiej eksplozji doszło około pół godziny później na głównym skrzyżowaniu Ramot - największej dzielnicy Jerozolimy, gdzie znajduje się kolejny wjazd do miasta. Trzy osoby zostały lekko ranne od odłamków - przekazali lekarze.
Nieznana jest jeszcze przyczyna eksplozji, ale izraelska policja nie wyklucza zamachu terrorystycznego. "Wstępne ustalenia wskazują, że przyczyną wybuchu mogła być bomba umieszczona w torbie w pobliżu przystanku autobusowego" - podaje i24news.
Wybuchy miały miejsce po miesiącach napięć na Zachodnim Brzegu i we wschodniej Jerozolimie. Tylko w tym roku w izraelsko-palestyńskich walkach zginęło 130 Palestyńczyków i co najmniej 25 Izraelczyków. To największa liczba ofiar tego konfliktu od 2006 roku - wskazała agencja Associated Press.