Sprawę, która toczy się od 2020 roku, wniosła do Sądu Najwyższego grupa aktywistów o nazwie "Make It 16", która dąży do obniżenia wieku, od którego przysługuje czynne prawo wyborcze. Młodzi działacze chcą, by możliwość głosowania przysługiwała także 16 i 17-latkom.
Do osądu młodych aktywistów przychylił się nowozelandzki Sąd Najwyższy, który w poniedziałek 21 listopada uznał, że obecny wiek uprawniający do głosowania, który wynosi 18 lat, jest niezgodny z krajową Kartą Praw - informuje Reuters. Dokument ten daje obywatelom Nowej Zelandii prawo do wolności od dyskryminacji ze względu na wiek po ukończeniu 16. roku życia.
"Sąd Najwyższy właśnie orzekł, że uniemożliwianie głosowania 16- i 17-latkom jest niezgodne z Kartą Praw. Parlament nie może tego zignorować. Nadszedł czas, aby zmienić wiek głosujących na 16!" - czytamy w entuzjastycznym wpisie zamieszczonym przez aktywistów na Twitterze.
Jak informuje Reuters, decyzja nowozelandzkiego Sądu Najwyższego uruchamia proces. Kwestia głosowania od 16. roku życia musi trafić do parlamentu w celu jej omówienia i rozpatrzenia przez specjalną komisję parlamentarną. Według doniesień agencji nie zmusza to jednak parlamentu do zmiany wieku uprawniającego do głosowania.
- To już historia - powiedział współtwórca grupy "Make It 16", Caeden Tipler, wrozmowie z Reutersem. - Rząd i parlament nie mogą ignorować tak jasnego przesłania prawnego i moralnego. Muszą pozwolić nam głosować - dodał.
Więcej aktualności z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Skąd pomysł, by pozwolić na głosowanie osobom poniżej 18. roku życia? O powodach, które kierują aktywistami, możemy przeczytać na stronie internetowej "Make IT 16".
"Decyzje podejmowane przez nasz rząd wpływają na nas tak samo, jak na osoby powyżej 18. roku życia ORAZ odziedziczymy przyszłe skutki tych decyzji" - czytamy w opisie na stronie grupy aktywistów. Zwracają oni również uwagę na kilka kwestii, które mogą wpływać na to, że i oni powinni ptrzymać prawo do głosowania. Są to: zmiany klimatu, które stanowią egzystencjalne zagrożenie m.in. dla przyszłych pokoleń; ceny mieszkań i koszty utrzymania; edukacja; kryzys zdrowia psychicznego młodzieży.
"Młodzi ludzie będą ponosić - i już ponoszą - ciężar tego wszystkiego, nie mając nic do powiedzenia na temat rozwiązań. Decyzje, które nas dotyczą, kwestie, które determinują bieg naszego życia, nie są przez nas rozstrzygane. Jako głosy przyszłości zasługujemy na to, by mieć coś do powiedzenia" - dodają aktywiści.