O śmierci 44-letniego pułkownika Wadima Bojko poinformował w środę (16 listopada) na Telegramie niezależny rosyjski kanał Baza. Wojskowy był wicedyrektorem Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej we Władywostoku. Angażował się także w kampanię mobilizacyjną w Rosji, rozpoczętą 21 września.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Wadim Bojko "przyszedł dziś do pracy i wpakował sobie kulę w skroń" - podają rosyjskie Dalekowschodnie Wiedomosti. Podobnej wersji wydarzeń trzyma się też redaktor Nadmorskiej Telewizji Publicznej Władimir Oszczenko, cytowany przez Belsat. Niezależne media podają jednak w wątpliwość tezę o samobójstwie.
Jak informuje Belsat, powołując się na niezależny rosyjski kanał Baza, na miejscu zbrodni zabezpieczono pięć łusek i cztery radzieckie pistolety Makarowa, zauważono też, że mężczyzna nie zostawił listu pożegnalnego. Świadkowie także przedstawiają scenariusz, który nie wskazuje na śmierć samobójczą.
Według ich relacji wojskowy po przyjściu do pracy udał się do swojego gabinetu. Po chwili miało paść pięć strzałów. Na ciele ofiary były rany klatki piersiowej, a nie głowy. Dlatego też samobójstwo wydaje się mało prawdopodobne.
To nie pierwsze doniesienie o rzekomym samobójstwie osoby na wysokim szczeblu w kraju Putina.
Jak pisaliśmy, rosyjskie media 9 listopada poinformowały o śmierci Kiryła Stremousowa, zastępcy szefa rosyjskich władz okupacyjnych w obwodzie chersońskim. Nieoficjalnie mężczyzna miał zginąć w wypadku samochodowym.
Na początku października po upadku ze szpitalnego okna zmarł prezes zarządu Łukoil, największego prywatnego producenta ropy w Rosji. Mężczyzna wzywał do "jak najszybszego zakończenia konfliktu w Ukrainie".
Z kolei w połowie października zmarł 49-letni komisarz wojskowy, Roman Małyk. Ciało mężczyzny było powieszone na ogrodzeniu jego domu - informowała niezależna białoruska agencja informacyjna Nexta