- Jeśli chodzi o incydent w Polsce, Rosja nie ma z tym nic wspólnego. I tutaj rzeczy trzeba nazywać po imieniu - mówił w czasie konferencji prasowej Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Kremla. - Nic nie wiemy na ten temat, ale faktem jest, że nie było powodu do eskalacji - dodał.
Rzecznik Kremla nazwał wypowiedzi przedstawicieli niektórych krajów zachodnich "kolejną histeryczną, szaleńczą reakcją rusofobiczną", która nie była oparta "na żadnych rzeczywistych danych". - W rzeczywistości wysocy rangą przedstawiciele różnych krajów składali oświadczenia, nie mając pojęcia, co dokładnie się stało, co to spowodowało i tak dalej - stwierdził.
Zdaniem Pieskowa, cytowanego przez Agencję Reutera, prezydent Joe Biden i inni przedstawiciele USA wykazali się "powściągliwą i znacznie bardziej profesjonalną reakcją", co "kontrastuje z absolutnie histeryczną reakcją strony polskiej i szeregu innych krajów". Wskazał tu między innymi na Polskę.
Rzecznik prasowy Kremla zaznaczył też, że Polska "posiadała wszelkie możliwe środki, aby niezwłocznie poinformować, że mówimy o fragmentach pocisku S-300".
- W związku z tym wszyscy eksperci natychmiast zrozumieliby, że nie może to być rakieta związana z rosyjskimi siłami zbrojnymi - powiedział Pieskow.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wczorajsze zdarzenie nie było działaniem intencjonalnym, nie była to rakieta wycelowana w Polskę"- mówił po spotkaniu w BBN prezydent Andrzej Duda. Prezydent powiedział też, że nie ma dowodów na to, że rakieta została wystrzelona przez stronę rosyjską.
Najprawdopodobniej był to pocisk wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Jednak - jak mówił Andrzej Duda - "winę za to tragiczne zdarzenie ponosi strona rosyjska".
Prezydent mówił, że najprawdopodobniej była to eksplozja rakiety produkcji rosyjskiej typu S-300. - Nie mamy w tej chwili dowodów na to, że była to rakieta wystrzelona przez stronę rosyjską. Wiele wskazuje na to, że była to rakieta obrony powietrznej, która niestety spadła na terytorium Polski - mówił po spotkaniu z Mateuszem Morawieckim prezydent.
Wczoraj doszło do zmasowanego ataku na ukraińską infrastrukturę energetyczną. "Ukraina broniła się. Mieliśmy do czynienia z poważnym starciem wywołanym przez Rosję" - mówił prezydent.