Jak podają brytyjskie "Daily Mail" i "The Sun" czy włoskie "Il Messaggero", Władimir Putin nie bez podstaw zacieśnia relacje z afrykańskimi państwami. Anonimowe źródła przekazały dziennikarzom, że prezydent Rosji rozważa ucieczkę do Afryki, gdyby w Moskwie zrobiło się dla niego zbyt niebezpiecznie.
Władimir Putin ma podobno ukrywać około 14,6 miliardów dolarów (66,88 mld złotych) w podziemnym magazynie w Republice Środkowoafrykańskiej. Na majątek ten składa się głównie złoto, a także gotówka. Środki te miałyby pomóc rosyjskiemu dyktatorowi uciec z Moskwy. Sam "skarb" Putina ma być chroniony przez najemników z Grupy Wagnera. W grupie tej mają znajdować się najbardziej zaufani i lojalni współpracownicy.
Informacja o ukrytym majątku Putina pojawia się w tym samym czasie, co wiadomość o tym, że Putin nie pojechał na szczyt G20 na Bali ze względów na urlop - a jednocześni znalazł czas na rozmawę z prezydentem Republiki Środkowoafrykańskiej Faustinem-Archangem Touaderą. "Prezydenci wyrazili wspólny zamiar zacieśnienia dwustronnej współpracy politycznej, handlowej i gospodarczej, w tym w sektorze paliwowo-energetycznym" - przekazał Kreml.
Kanał General SVR, który ma być prowadzony przez osobę, która dawniej była związana z rosyjskim wywiadem, poinformował natomiast, że spotkanie ma być "zweryfikowaniem lojalności" afrykańskiego przywódcy względem Putina. Prezydent Rosji miał nawet sugerować, że chętnie uda się z wizytą do kraju rządzonego przez Touaderę i to "w najbliższej przyszłości".
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak dodaje General SVR, Putin ma rozważać Republikę Środkowoafrykańską jako jedną z dwóch opcji, z której mógłby skorzystać w "sytuacji awaryjnej" i przy ewentualnej ewakuacji z Rosji. Ucieczka taka miałaby objąć nie tylko prezydenta Rosji, ale też jego rodzinę. Na liście bliskich Putina ma znajdować się domniemana partnerka dyktatora - Alina Kabajewa.
Grupa Wagnera od lat "działa" w Afryce - najemnicy ci oczywiście nie są oficjalnie zatrudniani przez Kreml ani nie funkcjonują w ramach wojsk Federacji Rosyjskiej. Mimo tego ich działania mają korzystne wpływy na politykę międzynarodową Rosji. W grudniu 2021 roku Rada Unii Europejskiej nałożyła sankcje na Grupę Wagnera ws. naruszeń praw człowieka w Ukrainie, Syrii, Libii, Republice Środkowoafrykańskiej, Sudanie i Mozambiku. Udowodniono, że wagnerowcy dopuszczają się tortur, egzekucji i zabójstw.
Jak podaje "Deutshe Welle", Rosja wykorzystuje historyczne, sowieckie koneksje do rozszerzania politycznych, gospodarczych i militarnych stosunków z narodami afrykańskimi. W 2020 roku Rosja stała się największym dostawcą broni do Afryki. Wpływy Rosji w Afryce nigdzie nie rosły tak szybko, jak w Republice Środkowoafrykańskiej, a współpraca między tymi krajami zaczęła się w 2017 roku od dostaw broni. Rok później Rosja wysłała tam doradców wojskowych do szkolenia sił zbrojnych. W tym samym czasie rosyjskie firmy otrzymały licencje na wydobywanie złota i diamentów w Republice.
Następne było Mali. Niezależni dziennikarze dowiedli, że grupa Wagnera jest w tym kraju od końca 2021 roku. "The Guardian" powołał się też na wewnętrzne dokumenty armii malijskiej, które informują o "rosyjskich instruktorach", którzy biorą udział w "misjach mieszanych". Najemnicy Wagnera mają być też powiązani z serią incydentów, w wyniku których zginęły setki cywilów.