Jak podał portal V1.RU, 21-latek był poszukiwany od 6 listopada przez służby w Toljatti w obwodzie samarskim. Mężczyzna odnalazł się w jednej z dzielnic w Petersburgu (czyli co najmniej 1698 km od Toljatti), a dokładniej w pobliżu lotniska Pułkowo. Jego namierzenie nie było jednak zbyt łatwe.
Wcześniej tego dnia jeden ze świadków zauważył mężczyznę, który zdecydował się wejść do kanału. 21-latek otworzył właz do kanalizacji, a następnie zdjął górną część odzieży i buty. Tak zaczął schodzić w dół włazu, którego średnica zaczęła się zmniejszać. Mężczyzna musiał się więc czołgać.
Nie przebrnął jednak zbyt daleko, bo pokonał odcinek 12 metrów. W końcu utknął w średnicy zaledwie 32 centymetrów. Wtedy na miejsce przyjechały zawiadomione służby. Aby wyciągnąć "podróżnika z kanałów" - bo taki przydomek otrzymał w rosyjskich mediach - konieczne było zerwanie asfaltu z drogi. Następnie do akcji wkroczył ciężki sprzęt, którym wykopano dziurę aż do rury. Wtedy też można już było przeciąć rurę w dwóch miejscach. Służbom okazał się wówczas widok brudnego i półnagiego 21-latka.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Ratownicy ocenili stan mężczyzny jako dobry. Mimo tego 21-latek trafił do szpitala z objawami wychłodzenia. W serwisie Telegram użytkownicy dodają, że powodem takiego zachowania poszukiwanego było to, ze wcześniej został wezwany do wojska. Oficjalnie jednak ani służby, ani rosyjskie media nie podały uzasadnienia do działań "podróżnika". "Motywy mężczyzny nie są zrozumiałe. Może próbował ukryć się przed mogilizacją? (połączenie słów mobilizacja i mogiła - red.)" - napisał doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko.