Ostatnia kontrowersyjna wypowiedź papieża na temat wojny w Ukrainie padła w niedzielę 6 listopada. Franciszek odpowiadając na pytanie jednego z dziennikarzy przyznał, że jest zdumiony skalą okrucieństwa, jakich doświadczają cywile i żołnierze z Ukrainy. Duchowny dodał jednak, że woli myśleć, że jest to przejaw brutalności "najemników", a nie Rosjan, ponieważ ma "szacunek dla tego narodu i jego humanizmu". Słowa papieża po raz kolejny wywołały poruszenie nie tylko w Ukrainie, ale też w państwach Zachodu.
Do sprawy odniósł się papieski przedstawiciel w Kijowie. Według arcybiskupa Visvaldasa Kulbokasa, Franciszek kierował swoje wystąpienie przede wszystkim do Rosjan i próbował odwołać się do ich sumienia. - Ojciec Święty zwraca się oczywiście do wszystkich, lecz jeśli odwołuje się do Dostojewskiego, do rosyjskiej kultury, to jest oczywiste, że chciał się zwrócić przede wszystkim do rosyjskiego odbiorcy. Świadczą o tym różne określenia, którymi się posłużył. Chciał im coś powiedzieć od serca - powiedział duchowny cytowany przez vaticannews.va.
Arcybiskup uważa, że papież w ten sposób chciał podkreślić swoją neutralność i to, że nie jest politycznie czy ideologicznie związany z żadną ze stron. - Nikt nie może go posądzić o stronniczość, nie jest ani ze Wschodem, ani z Zachodem. Dlatego starał się używać słów, które pokazałyby, że wszystkich darzy równym uczuciem. Mówił u szacunku, miłości, sympatii. I z tej pozycji deklaruje, że jest całkowicie przeciwny wojnie. Nie dlatego, że jest z kimś przeciw komuś. Jest przeciw wojnie, ponieważ jest niezależny - twierdzi abp Visvaldas Kulbokas.
Przeczytaj więcej informacji z Ukrainy na stronie głównej Gazeta.pl.
Duchowny w wystąpieniu papieża doszukał się także trzeciego aspektu. Według arcybiskupa Franciszek wypowiedział się nie jako zwierzchnik Kościoła katolickiego, ale człowiek wierzący. - Przemawia z serca do serca wszystkich, którzy wierzą w życie pozagrobowe, bo w życiu pozagrobowym spotkamy się wszyscy. Wojna tymczasem jest skazaniem. Odbieram ci życie albo przynajmniej grożę ci odebraniem życia. A w nowoczesnej wojnie możemy zagrażać życiu nawet 8 mld ludzi. (...) Oto apel Ojca Świętego. Chce przemówić do serca człowieka. I myślę, że misją Kościoła, wszystkich wierzących jest wspierać te słowa Papieża modlitwą, aby nie trafiły w próżnię, lecz wydały owoc - powiedział dalej.
Arcybiskup Kulbokas ostrzegł też, że rosyjskie ataki na sieć energetyczną Ukrainy mogą doprowadzić do katastrofy humanitarnej. Duchowny dodał, że nawet w Kijowie brakuje prądu i wody. - Niebawem może też zabraknąć chleba - przekazał.