"Terroryzm" i "ludobójstwo" - tak Witalij Kliczko określił fakt, iż Rosja za cel obrała sobie obiekty infrastruktury energetycznej. - Władimir Putin nie potrzebuje nas, Ukraińców. Potrzebuje terytorium, potrzebuje Ukrainy bez nas. Dlatego wszystko, co się teraz dzieje jest ludobójstwem. Jego celem jest śmierć lub zmuszenie nas do ucieczki z naszej ziemi, aby mógł ją zdobyć - podkreślił, cytowany przez BBC, mer Kijowa.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Kliczko zapewnił, że władze robią wszystko, aby utrzymać zasilanie w mieście, ale jednocześnie przygotowują się na różne scenariusze. Jak zaznaczył, mieszkańcy Kijowa powinni znaleźć wśród rodziny lub znajomych mieszkających na przedmieściach, którzy wciąż mają prąd i wodę, miejsce, gdzie mogliby się udać w "najgorszym wypadku".
Mer Kijowa podkreślił też, że w mieście powstaje co najmniej tysiąc schronów grzewczych, w których mieszkańcy będą mogli się ogrzać w nagłych wypadkach.
Przypomnijmy, już w niedzielę "New York Times" informował, że władze Kijowa planują ewakuację mieszkańców w razie całkowitej przerwy w dostawie prądu. Urzędnikom w mieście powiedziano, że prawdopodobnie będą wiedzieli z 12-godzinnym wyprzedzeniem, że sieć jest na skraju awarii. - Jeśli dojdzie do tego punktu - zaczniemy ewakuację - powiedział Roman Tkaczuk, dyrektor do spraw bezpieczeństwa kijowskiego urzędu miasta.
W ostatnich tygodniach cześć Ukraińców pozostawała bez elektryczności i wody. To efekt rosyjskich nalotów wymierzonych w obiekty infrastruktury krytycznej. Aby uniknąć przeciążeń i umożliwić naprawy, stosowane są również przerwy w dostawie prądu. Do tej pory około 40 proc. ukraińskiego systemu energetycznego zostało uszkodzone lub zniszczone w wyniku rosyjskich ataków - zaznacza BBC.