8 listopada w USA odbędą się tzw. midterm elections. Amerykanie wybierają w nich swoich przedstawicieli do Izby Reprezentantów w Senacie (tylko jedną trzecią składu), a także do władz stanowych.
Najnowsze sondaże pokazują, że to republikanie są zdecydowanymi faworytami do zdobycia kontroli w Izbie Reprezentantów. Demokraci mogą stracić nie tylko większość w tej izbie, ale również w Senacie. W niedzielę na czele wieców wyborczych staną Joe Biden - w Nowym Jorku i Donald Trump - na Florydzie - informuje Reuters. Paweł Żuchowski, korespondent RMF FM w USA, informuje, że ten drugi prawdopodobnie ogłosi przy okazji start w następnych wyborach prezydenckich.
Po raz pierwszy w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której część, a może nawet całość, władzy ustawodawczej będzie w rękach polityków, którzy nie uznają legalności wyboru obecnego prezydenta.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Reuters podkreśla, że nawet stratedzy demokratów przyznają, że w ostatnich tygodniach dynamika przesunęła się w kierunku republikanów. Z sondażu CNN wynika, że dla ponad połowy wyborców gospodarka jest kluczową kwestią, która zdecyduje o ich głosach. Powodem tego jest inflacja, która choć od kilku miesięcy spada, to utrzymuje się w USA na poziomie powyżej 8 proc. W dalszej kolejności Amerykanie wymieniają spór o aborcję, kwestie bezpieczeństwa i relacje z Rosją.
Głównym "paliwem" zasilającym kampanię demokratów była kwestia zaostrzenia prawa aborcyjnego. 24 czerwca Sąd Najwyższy zakwestionował konstytucyjne prawo do aborcji, a demokraci znaleźli się wówczas w ofensywie. W kraju wybuchały protesty, a kobiety masowo rejestrowały się na listach wyborców. To na tym wątków oparta została cała kampania wyborcza.
Tymczasem członkowie Partii Republikańskiej skupili się na obwinianiu rządzącego ugrupowania za wysoką inflację. W szeregach republikanów obecna jest także teoria spiskowa, zgodnie z którą Biden "ukradł" wybory, a prawowitym prezydentem jest Donald Trump. Tę historię podsyca w czasie wieców wyborczych sam Trump, który jeździ po kraju wspierając wiernych mu kandydatów.
Demokraci podkreślali swoją pracę na rzecz obniżenia cen leków na receptę i przedstawiali republikanów jako zagrożenie dla bezpieczeństwa samej demokracji. Republikanie skrytykowali z kolei sposób zarządzania przez demokratów granicą amerykańsko-meksykańską - przypomniał Reuters. W ocenie agencji, dla demokratów niedzielne wiece w "ich" stanach są ostatnią szansą na zminimalizowanie strat we wtorkowych wyborach.
BBC opisuje analizę sześciu stanów, które w nadchodzących wyborach mogą okazać się kluczowe. W Georgii nie milkną echa kontrowersji z udziałem republikańskiego kandydata Herschela Walkera, który przedstawiał się jako zagorzały przeciwnik aborcji, a w ostatnich tygodniach tłumaczy się z doniesień, że zapłacił za usunięcie ciąży swojej partnerki. Kandydat republikanów powalczy z demokratą obecnie zasiadającym w Senacie, Rafaelem Warnockiem. Najnowsze sondaże pokazują, że obaj politycy idą łeb w łeb.
"Nigdzie teorie spiskowe nie są tak silne jak w Arizonie" - pisze BBC. Kandydat republikanów do Senatu, Blake Masters jeszcze nie tak dawno przegrywał w sondażach, ale w ostatnich dniach jego poparcie gwałtownie wzrosło. Polityk jeszcze na etapie prawyborów domagał się nie tylko zakazu aborcji, ale uznania płodu za osobę, a w konsekwencji ścigania osób zaangażowanych w procedurę przerywanie ciąży pod zarzutem morderstwa. Jego rywalem jest Mark Kelly - były astronauta, który skupia się na działaniach na rzecz ograniczenia dostępu do broni.
W Pensylwanii w ostatnich latach o zwycięstwie decydował zaledwie 1 proc. głosów. W tym roku starcie rozegra się między Mehmetem Ozem, republikańskim kandydatem a demokratą Johnem Fettermanem. Oz jest oskarżony o uprawianie pseudonauki, a drugi niedawno przeszedł udar. Z badań opinii społecznej wynika, że kolejny raz walka o wygraną będzie zacięta.
W New Hampshire, Ohio, i Nevadzie sytuacja wygląda bardzo podobnie. W każdym z tych stanów trudno jest na ten moment wskazać zwycięzcę. Uwagę Polaków przykuwa szczególnie Ohio. Dojdzie tam do pojedynku 76-letniej Marcy Kaptur, najdłużej posłującej kobiety w historii Izby Reprezentantów i 42-letnigo Jamesa Richarda Majewskiego - biznesmena polskiego pochodzenia - czytamy w "Polityce".