Joe Biden podczas czwartkowego przemówienia w MiraCosta College w stanie Kalifornia mówił m.in. o trwających protestach w Iranie. - Nie martwcie się, wyzwolimy Iran. Oni wkrótce sami się wyzwolą - powiedział prezydent USA.
Prezydent USA nie wytłumaczył, o co konkretnie mu chodziło. Nie wyjaśnił też, jakie kroki miałby ewentualnie podjąć jego zdaniem Stany Zjednoczone wobec władz w Iranie.
John Kirby, rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, wytłumaczył słowa Joe Bidena. Stwierdził, że władze Iranu stają w obliczu problemów, które same sobie zgotowały.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Dodał, że prezydent USA wyrażał ponownie solidarność z protestującymi. Powiedział, że przywódcy Iranu "stoją w obliczu problemów, które sami sobie stworzyli". - Będziemy nadal szukać sposobów, aby pociągnąć reżim do odpowiedzialności za sposób, w jaki traktuje swoich własnych ludzi - dodał Kirby.
Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprzeczył, pytany o to, w najbliższym czasie w Iranie dojdzie do zmiany władzy.
Protestujący licznie wychodzą w Iranie na ulice od czasu, gdy okazało się, że policja obyczajowa zakatowała młodą Irankę, Mahsę Amini, bo ta nie miała prawidłowo założonego hidżabu. Demonstrujący domagają się ustąpienia najwyższego przywódcy duchowego, co w Iranie jest żądaniem bez precedensu.
Irańskie służby bezpieczeństwa kolejny raz otworzyły ogień do protestujących. Według lokalnych aktywistów i zachodnich mediów miało do tego dojść w trakcie jednego z protestów na przedmieściach Teheranu.
Tysiące osób zebrały się na przedmieściach Teheranu przy jednym z cmentarzy, na którym znajduje się grób Hadis Najafi. To Iranka, która wcześniej została zastrzelona przez służby bezpieczeństwa podczas innego z protestów.
Według świadków policja miała strzelać do zgromadzonych demonstrantów. Liczba ofiar lub rannych nie jest znana. Państwowe irańskie media twierdzą, że protestujący zaatakowali policjantów i zabili jedną osobę, ale wiarygodne źródła nie potwierdzają tych informacji.
Według organizacji praw człowieka, podczas ostatniej fali demonstracji zginęło już co najmniej 277 osób. Tysiące Irańczyków trafiło za kratki.