Szeroko komentowana wizyta Olafa Scholza w Chinach najpewniej pomoże tamtejszym władzom w budowaniu korzystnej dla komunistycznych władz narracji. To polityczny błąd Berlina - ocenił w rozmowie z PAP dr Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak dodał, Pekin "może dzięki temu twierdzić, że Niemcy, a pośrednio także UE, są pozytywnie nastawione do polityki Pekinu po XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin, w tym polityki zagranicznej i współpracy z Rosją".
Nie brakuje też głosów, że wizyta Scholza jest tym bardziej symboliczna, że po raz pierwszy od trzech lat przywódca jednego z mocarstw zachodnich spotkał się z chińskimi władzami osobiście (Scholz był pierwszym przywódcą państwa z grupy G7, który od początku pandemii koronawirusa odwiedził Pekin).
- To jest test między Chinami a Niemcami, Europą, a nawet całym Zachodem. Jeśli ta wizyta się powiedzie, Macron przyjedzie miesiąc później - mówił niedługo przed spotkaniem przywódców Wang Yiwei, dyrektor Centrum Studiów Europejskich na Uniwersytecie Renmin (cytat za Agencją Reutera). Lider Partii Zielonych, Omid Nouripour, skwitował: - Scholz powinien był zabrać ze sobą do chin ludzi i organizacje, które mają zakaz wjazdu do tego kraju.
Tymczasem propagandowy chiński dziennik "Global Times, komentując oficjalną wizytę kanclerza Niemiec Olafa Scholza w Pekinie i spotkanie z Xi Jinpingiem, pisze: "Relacje Chin i Niemiec powracają do „normalnego" stanu". Z ust obydwu polityków popłynęły deklaracje o zacieśnieniu współpracy.
„Global Times" pisze, że Chiny i Niemcy to państwa mające wpływ na wydarzenia odpowiednio w Azji i Europie, a ich współpraca jest "niezbędna dla stabilności światowej gospodarki i bezpieczeństwa". Chiński dziennik zaznacza, że obydwaj przywódcy poruszyli temat "kryzysu ukraińskiego" jak chińska propaganda określa rosyjską wojnę na Ukrainie. Scholz i Xi sprzeciwili się wykorzystywaniu zagrożenia użyciem broni nuklearnej.
„Global Times" zwraca uwagę, że kanclerz Scholz krytykowany był w Europie za decyzję o wyjeździe do Chin. Komentator dziennika przekonuje, że „zwykli" Niemcy i Chińczycy nie są przeciwni współpracy obu państw. Tych, którzy krytykowali podróż Scholza określa mianem "geopolitycznych manipulatorów z Waszyngtonu". Autor komentarza redakcyjnego przypomina, że poprzednia kanclerz Angela Merkel odwiedziła Chiny dwunastokrotnie i gdyby nie pandemia - Olaf Scholz odwiedziłby Chiny już wcześniej.
Jeden na dwóch Niemców chce, by niemiecka gospodarka była bardziej niezależna od Chin - przypomina z kolegi Agencja Reutera, powołując się na sondaż opublikowany w czwartek przez ARD. Jak dodaje, Chiny są największym partnerem handlowym Niemiec od sześciu lat, z wartościami przekraczającymi 245 miliardów euro (238,9 miliardów dolarów) w 2021 roku.