W przeciwieństwie do poprzednich wyborów najnowsze głosowanie wyłoniło jasnego zwycięzcę. Partia Likud Benjamina Netanjahu oraz sprzymierzone z nią skrajnie prawicowe ugrupowania mają w sumie 64 miejsca w Knesecie. Jest zatem niemal pewne, że bez większych problemów utworzą one koalicję rządową.
Dotychczasowy premier Izraela Jair Lapid zadzwonił już do Netanjahu, by pogratulować mu zwycięstwa. Telefon z gratulacjami wykonał także m.in. polski premier Mateusz Morawiecki. Nakazał też wszystkim rządowym urzędom rozpoczęcie przygotowań do przekazania władzy. Tym samym Benjamin Netanjahu, najdłużej urzędujący premier w historii Izraela, po roku przerwy powróci na stanowisko.
Podczas czterech poprzednich wyborów Likud oraz ówczesna opozycja zdobywały niemal tyle samo głosów i o utworzeniu rządu decydowały żmudne negocjacje. Kryzysy w koalicji pojawiały się wkrótce po jej zawiązaniu.
Wyniki nowych wyborów nie oznaczają jednak stabilnego rządu w Izraelu. Przyszły premier Netanjahu jest bowiem oskarżony o korupcję, a w sądach rozpoczęły się trzy procesy w tej sprawie. Prawdopodobnie Likud będzie teraz chciał przeforsować prawo, które zapewni Benjaminowi Netanjahu nietykalność.