Nilufar Hamedi z gazety "Szargh Daily" jako pierwsza zdała relację ze szpitala, w którym była leczona Mahsa Amini. Została zatrzymana 20 września. Dwa dni później do aresztu trafiła także Elahe Mohammadi, pracująca dla "Hammihan Daily", która opisała pogrzeb tragicznie zmarłej 22-latki - pisze brytyjski dziennik "The Guardian". Według nieoficjalnych informacji dziennikarki są przetrzymywane w owianym złą sławą więzieniu Evin.
W zeszłym tygodniu irańskie władze oskarżyły obie kobiety o szpiegostwo na zlecenie amerykańskiego wywiadu, a także o bycie "głównymi źródłami wiadomości dla zagranicznych mediów". Stowarzyszenie Dziennikarzy w Iranie wydało stanowisko w tej sprawie. "To, co oni [władze Iranu - red.] uznają za dowód na swoje zarzuty, jest dokładną definicją zawodowego obowiązku dziennikarzy" - podkreślili.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Z kolei amerykański Komitet Ochrony Dziennikarzy (CPJ) ostrzega, że jeśli Hamedi i Mohammadi zostaną postawione formalne zarzuty, kobiety mogą zostać skazane na śmierć.
Masowe protesty w Iranie zaczęły się 16 września, gdy Mahsa Amini zmarła po opuszczeniu komisariatu tzw. policji moralności. Kobieta została zatrzymana za rzekome niedostosowanie okrycia głowy do wymogów szariatu. Rodzina zmarłej oskarżyła policję o pobicie 22-latki.
Ludzie wyszli na ulice miast w całym kraju. Władze Iranu ograniczają obywatelom dostęp do internetu, przez co trudno zweryfikować miejsca manifestacji i liczbę ich uczestników.
Protesty w obronie praw kobiet i przeciw brutalności policji z czasem przybrały charakter antyrządowy. Od ich rozpoczęcia w starciach ze służbami porządkowymi zginęło ponad 280 osób, zaś aresztowanych zostało ponad 14 tysięcy.
Zatrzymano dotychczas co najmniej 51 dziennikarzy i dziennikarek. 14 z nich zostało zwolnionych za kaucją - ustaliło CPJ.