Opuszczona flaga i posterunki. Rosjanie znikają z Chersonia, ale nie wiadomo dlaczego

Z głównego urzędu w Chersoniu zniknęła rosyjska flaga. Podobnie z wielu posterunków w mieście zniknęli żołnierze. Coś się dzieje, ale nie ma pewności co dokładnie. Wycofanie się Rosjan z Chersonia czy murowanie obrony wokół miasta. Na innych odcinkach frontu sytuacja Ukraińców chwilowo nie napawa optymizmem.

Zaskakujące doniesienia z Chersonia napływają od czwartkowego poranka. Tradycyjnie są niejasne, więc nie sposób jeszcze z pełnym przekonaniem stwierdzić, co się dzieje. Po trzech tygodniach względnej stabilizacji i wręcz doniesień Ukraińców o wzmacnianiu rosyjskiej obrony, nagłe wycofanie się Rosjan byłoby zaskakujące. Zaskoczenie jest jednak nieodzownym elementem udanego odwrotu.

Chersoń opuszczony albo i nie

Najszerszym echem odbija się wieść o zniknięciu rosyjskiej flagi z masztu na budynku administracji centralnej w centrum Chersonia. Powiewała tam od zajęcia miasta w marcu. Jej zniknięcie ma więc wymiar symboliczny. Nie wiadomo jednak, co się stało. Rosjanie już w połowie października deklarowali rozpoczęcie ewakuacji swojej administracji cywilnej z obwodu Chersońskiego. Być może zniknięcie flagi oznacza jej zakończenie. W sieci pojawiło się jednak nagranie wykonane przez Rosjanina, który pokazał, że rosyjskie flagi powiewają na wielu innych urzędach w mieście. Sytuacja nie jest więc jasna.

Dodatkowo ukraińscy cywile nagrywają od czwartkowego poranka filmy, na których widać opuszczone rosyjskie posterunki wojskowe na drogach w mieście. Do tej pory są doniesienia o co najmniej czterech, głównie w północno zachodniej części miasta, z których zniknęli żołnierze i rosyjskie flagi. Brakuje jednak informacji, które pozwoliłyby ocenić skalę tego zjawiska i czy przypadkiem posterunki nie zostały opuszczone jedynie na chwilę przy okazji na przykład rotacji obsady.

Wytłumaczenie tych wydarzeń może być dwojakie. Po pierwsze: Rosjanie wycofują się z prawego brzegu Dniepru. Wiele wskazuje na to, że mają taki zamiar. Wspomniana ewakuacja administracji cywilnej, szabrowanie miasta i okolic, wygłaszane jeszcze w połowie października twierdzenia generała dowodzącego siłami w Ukrainie o możliwości podjęcia "trudnych decyzji" w kwestii Chersonia, a ostatnio  budowa umocnień na drugim brzegu rzeki. Dodatkowo Ukraińcy twierdzą, że w ostatnich tygodniach Rosjanie podmieniali doświadczone oddziały zawodowe broniące obwodu Chersońskiego od miesięcy na świeżo zmobilizowanych. Jakby chcieli wydostać cennych ludzi z matni, a powstałe dziury zapchać tak zwanym mięsem armatnim. Podczas odwrotu ci, co zostają z tyłu, są narażeni na najcięższe straty. Sama operacja wycofania się musi być też przeprowadzona skrycie i stanowić zaskoczenie dla przeciwnika, aby nie zaatakował za wcześnie osłabionych linii obronnych. Optymalnie przeciwnik powinien się pewnego dnia obudzić i po chwili ze zdziwieniem stwierdzić, że okopy przeciwnika są puste, a z miast za nimi zniknęły flagi.

Nagranie pokazujące, że na wielu innych urzędach w Chersoniu nadal są rosyjskie flagi

Trudno byłoby sobie jednak wyobrazić, aby Ukraińcy w taki sposób zaspali. Nie z ich dobrym i rozbudowanym rozpoznaniem. Chyba, że rozmyślnie pozwoliliby Rosjanom uciec, zadowalając się zadanymi im dotychczas stratami i wielkim sukcesem politycznym, jakim byłoby oswobodzenie Chersonia. Może to lepsze niż długie i zacięte walki, które oznaczałyby śmierć tysięcy cywilów i żołnierzy oraz zniszczenie miasta.

Drugie wytłumaczenie znikania Rosjan z samego miasta Chersoń jest takie, że nie wycofują się, ale barykadują. Tylko nie w samym mieście, ale w jego okolicy. Sytuacja Rosjan w obwodzie od miesięcy jest trudna, ale pomimo tego się trzymają. Ukraińcy już od prawie miesiąca nie poczynili istotnych postępów, choć ciągle apelują o „ciszą informacyjną". Jest już jednak jasne, że to nie dobrowolna cenzura, ale po prostu brak ukraińskich sukcesów. Rosjanie mogą wykorzystywać względny spokój do tworzenia jak najlepszych linii obronnych, na których mogliby przetrwać zimę. Może to oznaczać miejscami ich skrócenie, czyli oddanie Ukraińcom trudnego do utrzymania terenu, ściągnięcie kogo się da do okopów i wywiezienie za rzekę urzędników oraz cywilów stanowiących zbędne obciążenie.

Przebieg linii frontu w rejonie Chersonia nie zmienił się istotnie od początku październikaPrzebieg linii frontu w rejonie Chersonia nie zmienił się istotnie od początku października Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Brak przełamania Ukraińców i Rosjan

Sytuacja w rejonie Chersonia wyklaruje się w ciągu kilku dni. Doniesień o wycofywaniu się Rosjan było już wiele, więc do kolejnych trzeba podchodzić ostrożnie. W miarę jasna stała się natomiast sytuacja na drugim krańcu frontu, w rejonie Kremienna-Swatowe na wschodzie Ukrainy. Przez ostatni tydzień trwały tam ciężkie walki. Ukraińcy ewidentnie starali się przebić przez przygotowane rosyjskie pozycje obronne, ciągnące się pomiędzy tymi miejscowościami i w ich rejonie. Niestety sukcesu nie było. W ciągu kilku pierwszych dób nie brakowało doniesień o posuwaniu się Ukraińców naprzód i zajęciu kilku miejscowości oraz ważnych wzgórz.

Tydzień walk nie przyniósł istotnych zmian w przebiegu frontu w rejonie SwatowaTydzień walk nie przyniósł istotnych zmian w przebiegu frontu w rejonie Swatowa Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Obrona Rosjan miała być jednak zacięta, pomimo doniesień o przypadkach dezercji wśród zmobilizowanych, ciężkich stratach ponoszonych przez ich oddziały i samowolnym wycofywaniu się z rejonu walk. Od poniedziałku-wtorku więcej jest doniesień o rosyjskich kontratakach. W wielu miejscach tak silnych, że odrzuciły Ukraińców. Efekt tygodnia walk jest taki, że linia frontu nie przesunęła się istotnie. Nie doszło do przełamania rosyjskiej obrony. Pojawiły się natomiast głosy ze strony Ukraińców, że brakuje im sił i środków do dalszego prowadzenia ofensyw w Chersoniu i na wschodzie. Dodatkowo przeszkadzać ma pogoda, konkretniej deszcze, które w połączeniu z ciężkimi pojazdami zaczęły zamieniać nieutwardzone drogi w bagniska.

Ze swojej strony Rosjanie ruszyli do pierwszego od miesięcy silniejszego uderzenia. Na przestrzeni ostatniego tygodnia toczą się intensywne walki na styku frontu w Donbasie i na Zaporożu. Konkretnie w rejonie miejscowości Pawliwka, którą Rosjanie zajęli najpierw wiosną, ale latem została odbita przez Ukraińców w wyniku niewielkiej lokalnej ofensywy.

Opisywana Pawliwka jest na dole mapy w środku. Dalej na północ zaczyna się rejon DonieckaOpisywana Pawliwka jest na dole mapy w środku. Dalej na północ zaczyna się rejon Doniecka Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Według Ukraińców rosyjskie wojsko mogło tam przejść do ofensywy dzięki wzmocnieniu zawodowymi oddziałami wycofanymi w październiku z obwodu Chersońskiego. W pierwszych dobach Rosjanie mieli odnieść częściowy sukces i zająć część miasteczka. Po ściągnięciu ukraińskich posiłków w ten dotychczas spokojny odcinek frontu, sytuacja została ustabilizowana. Rosjanie też odwołali się do uzasadnienia "zła pogoda" i jak wynika z doniesień na rosyjskim Telegramie, dalsze próby ataku zawieszono.

Zniszczenie rosyjskiego czołgu na obrzeżach Pawliwki. Obok wcześniej porzucony BTR-82. Lepiej bez dźwięku

W Donbasie nastąpiła jedna dość wyraźna zmiana. Osłabły rosyjskie ataki w rejonie Bachmutu. Nie ma już doniesień ze strony Ukraińców o co najmniej kilku dziennie. Walki nadal trwają, ale na mniejszą skalę. Nie ma doniesień o jakichś postępach Rosjan od końca minionego tygodnia. Niezmiennie miał miejsce szereg ataków w rejonie Doniecka i pozostającej w ukraińskich rękach miejscowości Awdijiwka. Ukraińcy zamienili ją i okolice w fortecę, której Rosjanie nie są w stanie nadgryźć od początku wojny. Teraz też im się to nie udało. Kilka ataków szybko utknęło w obliczu ukraińskich umocnień.

Zestrzelenie rosyjskiego samolotu w rejonie Bachmutu. Widać też jak wygląda pole walki po wielu tygodniach ostrzału artylerii

Przytępienie optymizmu

Wydarzenia ostatniego tygodnia pokazują, że Ukraińcy mogą mieć jednak problemy z dalszymi udanymi ofensywami. Sierpień i październik były pasmem ich sukcesów, ale teraz nastąpiło spowolnienie. W rejonie Chersonia już kilka tygodni front stoi, choć Ukraińcy systematycznie okładają Rosjan artylerią i dwa razy próbowali ograniczonych ataków. Ostatni tydzień nie przyniósł też dobrych wieści z drugiego głównego kierunku, czyli pogranicza obwodu Charkowskiego oraz Ługańskiego. Być może Rosjanie ponoszą na tych dwóch odcinkach frontu istotne straty, które kiedyś przełożą się na ukraiński sukces. To jednak wariant optymistyczny. Jest też jednak możliwe, że straty ponoszą głównie pchani na pierwszą linię zmobilizowani, na których zużywają swoje siły Ukraińcy. To może oznaczać niekorzystną wymianę z punktu widzenia wojska Ukrainy, które ma ograniczone zasoby amunicji oraz sprzętu.

W połączeniu z gorszą pogodą może to oznaczać stanięcie frontu na kolejne tygodnie albo nawet miesiące. To wariant pesymistyczny, bo na taki scenariusz liczą Rosjanie. Wyczerpana Ukraina, niezdolna oswobodzić swojego terytorium, wyczerpany Zachód, któremu kończą się zapasy broni i amunicji, a jego obywatele mają dość Ukrainy wobec problemów gospodarczych. Na to wychodzi Rosja, która oferuje zawieszenie broni i zamrożenie konfliktu. Zachód oddycha z ulgą, przymusza Kijów do takich warunków, rozczarowani ukraińscy obywatele i wojsko rzucają się na polityków i Ukraina pogrąża się w chaosie. Rosja zyskuje czas na wylizanie ran i dokończenie wojny za kilka lat.

Na coś takiego może liczyć Władimir Putin i jego otoczenie. Oczywiście nie oznacza to, że tak się stanie. Kluczem pozostanie zapewnienie Ukrainie stabilnego wsparcia tak długo, jak to będzie konieczne, tak aby mogli skutecznie bronić swojego państwa. Tak jak to robią od lutego, kiedy mało kto dawał im szanse na przetrwanie.

Zobacz wideo
Więcej o: