2 listopada podczas briefingu prasowego rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji Maria Zacharowa skomentowała między innymi podniesienie przez Norwegię stopnia gotowości wojskowej. Była to dość oczywista odpowiedź kraju na pojawienie się na jej terytorium dronów.
- Taki rozwój wydarzeń w pobliżu rosyjskich granic oceniamy jako świadome trzymanie się przez Oslo destrukcyjnego kursu zmierzającego do eskalacji napięć w regionie euroarktycznym i ostatecznego zniszczenia stosunków rosyjsko-norweskich - powiedziała Zacharowa, cytowana na stronie rosyjskiego MSZ. - To nie nasz wybór. Rosja jest zawsze otwarta na uczciwy i oparty na wzajemnym szacunku dialog, ale wszelkie nieprzyjazne działania spotkają się z szybką i odpowiednią reakcją - zagroziła.
Zacharowa powtarzała propagandową narrację Kremla: - Jesteśmy zmuszeni stwierdzić, że eskalacja "zagrożenia ze Wschodu" i oczernianie Rosji, przypisywanie jej tego, czego nie robi, jest po raz kolejny wykorzystywane przez władze norweskie do ukrywania własnych aspiracji w zakresie przygotowań wojskowych i usprawiedliwiania przed obywatelami Norwegii rozdętego budżetu wojskowego - mówiła.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Od 1 listopada Norwegia postawiła swoją armię w stan podwyższonej gotowości. Jak podkreślał premier Jonas Gahr Stoere, wojna w Ukrainie to "najpoważniejsza sytuacja w kwestii bezpieczeństwa od kilkudziesięciu lat". I mimo że "nic nie wskazuje na to, że Rosja rozszerza swoje działania wojenne na inne kraje", to rosnące napięcia sprawiają, że Norwegia staje się coraz bardziej narażona na "zagrożenia, operacje wywiadowcze i próby wpływu".
W ostatnim czasie w Norwegii zatrzymano dziewięciu obywateli Rosji podejrzanych o używanie dronów i robienie zdjęć w niedozwolonych miejscach. Pod koniec października pojawiła się także informacja o aresztowaniu pracownika uniwersytetu w Tromso. Mężczyzna podawał się za obywatela Brazylii, a okazało się, że jest rosyjskim szpiegiem.