Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew odniósł się od ostatnich publikacji rosyjskich mediów na temat zatrzymań "dywersantów" na Krymie i w Baszkirii. W przypadku anektowanego przez Rosję ukraińskiego Krymu rzekomym dywersantem ma być Ukrainiec, który miał "zamiar zniszczyć linie energetyczne". Inne informacje dotyczą 18-letnich studentów z Uzbekistanu i Azerbejdżanu, którzy "mieli co najmniej pięć razy" próbować uszkodzić sprzęt elektryczny na kolei. Powodem miała być niezgoda z rosyjską polityką.
Warto podkreślić, że informacje podawane w rosyjskich mediach i przez przedstawicieli Rosji mogą nie być prawdziwe. Wielokrotnie politycy i dziennikarze z tego kraju byli przyłapywani na kłamstwie i rozpowszechnianiu propagandowych fake newsów.
Dmitrij Miedwiediew z jednej strony zapewnił, że zatrzymani za "sabotaż" są traktowani przez Federację Rosyjską w sposób "humanitarny", a z drugiej odniósł się do dawnych praktyk traktowania dywersantów. W zapewnienia polityka w sprawie "humanitarnego" traktowania trudno jednak wierzyć, zwłaszcza, że Rosjanie już kilkukrotnie pokazywali, że nie respektują międzynarodowych umów dotyczących traktowania jeńców wojennych. Najeźdźcy dopuszczają się także w Ukrainie zbrodni wojennych przeciwko cywilom, którzy są przez nich torturowani, więzieni, gwałceni i mordowani.
Były prezydent Rosji przypomniał, jak "radzono sobie z dywersantami" podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (jest to propagandowy termin używany przez Rosję do rozgraniczenia etapu II wojny światowej, w której, po stronie koalicji antyhitlerowskiej, przeciwko III Rzeszy, brał udział Związek Radziecki - było to od ataku Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941 roku do 9 maja 1945 roku).
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
"Dla takich łajdaków był tylko jeden wyrok: egzekucja bez procesu i śledztwa. Na miejscu zbrodni. Jeśli jesteś zdrajcą, który popełnił taką zbrodnię w czasie wojny, to nie ma znaczenia wiek ani narodowość, bo nie ma prawa do ochrony takiego życia" - napisał na Telegramie Miedwiediew.
Dalej odniósł się do zatrzymanych studentów z Uzbekistanu i Azerbejdżanu. "Nie zgadzają się z polityką naszego kraju, a przygarnęliśmy tych dziwaków, daliśmy im możliwość zdobycia wykształcenia. W odpowiedzi mamy ataki terrorystyczne i sabotaż" - napisał dalej. "Całkowicie złamane mózgi są teraz, niestety, powszechną rzeczą" - dodał Miedwiediew, co najbardziej pasuje jednak do obywateli Rosji poddawanych nieustającej propagandzie władz.
Dalej zaznaczył, że "we współczesnej Rosji obowiązuje moratorium na karę śmierci". "Bardzo humanitarnie - w przeciwieństwie do największych krajów z bronią jądrową (USA, Chiny, Indie). Chociaż chciałbym raz jeszcze podkreślić, nawet w ramach obecnej konstytucji, moratorium na karę śmierci można w razie potrzeby znieść, zmieniając stanowisko prawne Sądu Konstytucyjnego Rosji. To kwestia wyboru środków ochrony interesów naszego narodu, państwa i społeczeństwa" - straszył Miedwiediew.