Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol oddał w poniedziałek hołd osobom, które w weekend zginęły podczas wybuchu paniki w trakcie obchodów Halloween. W centrum południowokoreańskiej stolicy stanął ołtarz, przed którym mieszkańcy miasta mogą składać kwiaty oraz zapalać znicze. W nocy z soboty na niedzielę w jednej z seulskich dzielnic rozrywki zginęły 154 osoby, a 149 zostało rannych.
Jedną z ofiar był 24-letni Lee Ji Han - piosenkarz i aktor. Mężczyzna występował m.in. w show "Produce 101", w którym rywalizują koreańskie boys bandy - podaje portal eonline.com.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Informację potwierdziła agencja, która reprezentowała artystę. "Przekazujemy najgłębsze wyrazy współczucia rodzinie Lee, która jest pogrążona w smutku po tej nagłej tragedii. Nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Odszedł bystry i niewinny chłopak. Był dla wielu osób dobrym przyjacielem" - napisali przedstawiciele 935 Entertainment.
Ołtarz żałobny ustawiono przed budynkiem seulskiego ratusza, w centrum miasta. Hołd ofiarom tragicznych wydarzeń złożył prezydent Korei Południowej wraz z małżonką. W Korei do soboty trwa żałoba narodowa.
Południowokoreański premier obiecał wyjaśnienie przyczyn tragedii. Jednocześnie zaapelował do społeczeństwa, aby w internecie powstrzymać się od mowy nienawiści i spekulacji dotyczących jego przyczyn. Powtórzono też apel o niezamieszczanie w sieci drastycznych zdjęć i nagrań. Władze Seulu zapowiadają, że wszystkie rodziny osób, które straciły życie lub ucierpiały podczas wybuchu paniki w dzielnicy Itaewon, otrzymają niezbędne wsparcie.
- Rząd przeprowadzi wnikliwe dochodzenie, by wyjaśnić przyczyny tego wypadku. Dołoży też wszelkich starań, by wprowadzić niezbędne zmiany instytucjonalne, aby taka tragedia się nie powtórzyła - zapewnił szef rządu.
Większość ofiar śmiertelnych to dwudziestolatkowie, którzy po raz pierwszy od poluzowania restrykcji pandemicznych w Korei Południowej wybrali się na imprezę z okazji święta Halloween.