"The Mail on Sunday" podał w sobotę (29 października) wieczorem, że "osobisty telefon komórkowy Liz Truss został zhakowany przez agentów podejrzanych o pracę dla Kremla". Do odkrycia miało dojść podczas letniej kampanii torysów, gdy Truss pełniła jeszcze stanowisko ministerki spraw zagranicznych. Jedno ze źródeł podkreśla jednak, że dojście do tego, kto w rzeczywistości stoi za tego rodzaju atakami, "zajmuje trochę czasu". Pierwsze miejsce na liście podejrzanych zajmuje jednak Rosja.
"Uważa się, że cyberszpiedzy uzyskali dostęp do ściśle tajnych wiadomości z kluczowymi partnerami międzynarodowymi, a także do prywatnych rozmów z jej wiodącym sojusznikiem politycznym Kwasim Kwartengiem" - podaje tabloid, twierdząc, że przejęte wiadomości miały zawierać "bardzo wrażliwe dyskusje z wyższymi międzynarodowymi ministrami spraw zagranicznych na temat wojny w Ukrainie", w tym także na temat dostaw broni. Dodatkowo Truss miała się także wypowiadać krytycznie na temat ówczesnego premiera Borisa Johnsona, co zrodziło ryzyko szantażu.
Według tabloidu Johnson został natychmiastowo powiadomiony o całym zajściu i wraz z sekretarzem gabinetu Simonem Casem zadecydował o jego zatuszowaniu. Według jednego ze źródeł telefon miał zostać umieszczony w specjalnym sejfie i zostać zbadany przez ekspertów.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Iain Duncan Smith, były lider Partii Konserwatywnej i czołowy krytyk Rosji, uznał natomiast, że "Rosja robi to cały czas". - To jest ich jedyny cel - sposób, aby się na nas zemścić. Wszyscy postępujemy zbyt swobodnie w kwestii naszych telefonów. Ministrowie powinni być znacznie bardziej ostrożni i nie używać osobistych urządzeń. Zakładam, że mój prywatny telefon [również - red.] został zhakowany - powiedział.
Rzecznik rządu odmówił jednak komentarza w sprawie, podkreślając przy tym, że "rząd posiada solidne systemy ochrony przed zagrożeniami cybernetycznymi". - Nie świadczy to dobrze o służbach wywiadowczych, jeśli telefon ministra spraw zagranicznych może być tak łatwo zhakowany - podkreśla źródło tygodnika.