Kluczowa linia obronna Rosjan pod ostrzałem. Ukraińcy naciskają na wschodzie

Po kilku tygodniach powolnych postępów ukraińskie wojsko dotarło do głównej rosyjskiej linii obronnej na wschodzie. Rosjanie intensywnie ją rozbudowywali i pokładają w niej wielkie nadzieje. Wszystko wskazuje też na to, że nie mają zamiaru porzucić Chersonia. Wręcz przerzucają tam dodatkowe siły.

Chaos informacyjny i niepewność dotycząca sytuacji na froncie się zmniejszyła. Rosjanie się trochę uspokoili, bo spodziewana przez niech wielka ukraińska ofensywa nigdzie nie nadeszła. Są za to powolne i metodyczne postępy.

Uderzenie na wschodzie

Najintensywniejsze walki toczą się obecnie prawdopodobnie na wschodzie Ukrainy w rejonie Swatowe-Kremienna. To rejon na pograniczu obwodów Charkowskiego i Ługańskiego, gdzie Rosjanie postanowili zatrzymać Ukraińców, którzy od początku września systematycznie przesuwają front na wschód. Od miesiąca rosyjskie wojsko buduje tam umocnienia, ściąga posiłki i lokalnymi kontratakami stara się odpychać Ukraińców. To ostatnie idzie im kiepsko, ponieważ nigdzie nie zdołali trwale zdobyć terenu. Stworzyli jednak pas umocnień ciągnących się wzdłuż drogi P66, biegnącej z północy na południe i łączącej Swatowo z Kremienną. Rosjanie pokładają w nim duże nadzieje. Liczą, że pozwoli im zatrzymać Ukraińców, zadać im poważne straty i wykrwawić, zmuszając do zatrzymania działań ofensywnych w tym rejonie na wiele miesięcy.

W najbliższym tygodniu albo dwóch zobaczymy, co o tym sądzą Ukraińcy. Teren na pewno jest dogodny do obrony, bo obejmuje pas niewielkich zalesionych wzgórz i położoną za nim dolinę rzeki Krasna. Nie są to jednak jakieś ogromne przeszkody terenowe. Co więcej, rosyjska linia obrony jest w istotnej części obsadzona praktycznie nieprzeszkolonymi i słabo wyposażonymi zmobilizowanymi o niskim morale. Ukraińcy trzymają Rosjan nieustannie pod ogniem artylerii, który ma być szczególnie intensywny od czwartku. Być może to przygotowanie do próby przełamania linii obrony. Być może już ona trwa, ponieważ pojawiły się doniesienia o atakach Ukraińców na północ od Kremiennej. Brakuje jednak konkretnych informacji pozwalających określić skalę walk i ich przebieg.

Mapa pokazująca większą część frontu wschodniego. Stan na 27.10, więc nie ma zaznaczonego obecnego ukraińskiego uderzenia na północ od Kreminnej, którą jest mniej więcej w połowie linii frontuMapa pokazująca większą część frontu wschodniego. Stan na 27.10, więc nie ma zaznaczonego obecnego ukraińskiego uderzenia na północ od Kreminnej, którą jest mniej więcej w połowie linii frontu Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

Sto kilometrów na południe niezmiennie toczą się walki o Bachmut i okolice. W poniedziałek pisaliśmy szerzej o ich charakterze i zaskakującym kontrataku Ukraińców. Zgodnie z przewidywaniami, nie bronili oni całości odbitych terenów, ale cofnęli się na swoje główne linie obrony na obrzeżach miasta. Najwyraźniej wystarczyło zadanie zaskoczonym Rosjanom strat i istotne zwycięstwo propagandowe. Teraz walki miały wrócić do stałego standardu, czyli Rosjan raz po razie nacierających przy wsparciu artylerii, niezważających na straty pośród zwerbowanych więźniów. Ukraińcy dalej stawiają kurczowy opór, choć też mają ponosić poważne straty w zaciętych walkach. Żadnego przełomu jednak nie widać i na żaden się nie zanosi. Raczej na kolejne tygodnie wojny w stylu tej pierwszej światowej.

Sytuacja w rejonie Bachmutu w zbliżeniuSytuacja w rejonie Bachmutu w zbliżeniu Fot. Militaryland.net

Mapka w większej rozdzielczości

Chersoń bez przełomu

Poza wschodnim skrajem frontu intensywne walki toczą się jeszcze w rejonie Chersonia, choć trudno precyzyjnie je opisać z racji na bardzo skromną liczbę informacji. Ukraińskie wojsko od tygodni apeluje tam o ciszę informacyjną i proukraińskie źródła się do tego stosują. Rosjanie z drugiej strony też nie przekazują za dużo informacji. Wszystko wskazuje na to, że pomimo zgromadzenia przez Ukraińców na tym kierunku poważnych sił liczonych już na kilkanaście brygad (dobrze ponad 50 tysięcy ludzi), to albo nie decydują się na zmasowany i kosztowny atak, albo przeprowadzając ograniczone próbne uderzenia, regularnie napotykają na zdecydowany rosyjski opór i się cofają.

Nie ma informacji o istotnych zmianach przebiegu linii frontu w rejonie ChersoniaNie ma informacji o istotnych zmianach przebiegu linii frontu w rejonie Chersonia Fot. Militaryland.net

Mapa w większej rozdzielczości

To, czego można być pewnym, to że Ukraińcy ciągle prowadzą intensywny ostrzał artyleryjski Rosjan. Sytuacja diametralnie się zmieniła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Wiosną i wczesnym latem to Ukraińcy cierpieli pod rosyjskimi nawałami artyleryjskimi, teraz przyszła kolej na Rosjan, którzy nieustannie narzekają na ciężki i precyzyjny ukraiński ostrzał. W rejonie Chersonia ma on być czymś stałym. Pomimo tego nic nie wskazuje, aby rzeczywiście szykowała się jakaś paniczna ucieczka Rosjan na wschodni brzeg Dniepru, co mogło się wydawać prawdopodobne po chaotycznych informacjach na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni.

Walki w rejonie Chersonia z perspektywy żołnierza ukraińskiej 24 Brygady Zmechanizowanej

Wręcz przeciwnie, rosyjskie dowództwo najwyraźniej ma przykaz utrzymać Chersoń za wszelką cenę. Owszem wycofano część władz okupacyjnych i kolaborantów, zdemontowano i wywieziono część pomników (między innymi generała Suworowa i admirała Uszakowa, słynnych dowódców z czasów carskich), oraz wywożone są różne pojazdy służb miejskich, takich jak straż pożarna czy komunikacja. Rosjanie twierdzą, że to wszystko w celu zabezpieczenia przed ukraińskim ostrzałem. Czyli jakby szykowali się na walki miejskie w Chersoniu. Ukraińcy nazywają to wprost kradzieżą ukraińskiego mienia. Jednocześnie Rosjanie mają przerzucać na chersoński brzeg Dniepru dodatkowe siły, w tym wielu niedawno zmobilizowanych, którzy mają łatać oddziały wykrwawione miesiącami walk. Mowa o co najmniej kilku tysiącach ludzi. Nie widać więc na razie nic, co by wskazywało na gwałtowne załamanie i ucieczkę Rosjan, oraz spektakularne błyskawiczne zwycięstwo Ukraińców.

Rosjanie próbują grać na czas

Na pozostałych dwóch odcinkach frontu, od Zaporoża po Donieck, sytuacja pozostaje stabilna. Na tym pierwszym cisza, nie licząc wojny artylerii oraz dronów. Do tego ograniczonych potyczek i rajdów sił specjalnych. Rosjanie mieli zabrać z tego kierunku część sił, aby w ostatnich tygodniach wzmocnić front wschodni i kierunek chersoński. Nie ma jednak wiarygodnych i konkretnych informacji na temat tego, jakim potencjałem obie strony dysponują na tym kierunku. Rosjanie już od miesięcy donoszą o tworzeniu przez Ukraińców potężnego zgrupowania uderzeniowego w rejonie miasta Zaporoże, ale nadal nic z tego nie wynika.

Nagranie mające przedstawiać akcję ukraińskich komandosów, którzy gdzieś w rejonie Zaporoża zaskoczyli i pojmali załogę rosyjskiego transportera opancerzonego BTR-82A

W rejonie Doniecka podobnie jak pod Bachmutem. Ponawiane z rzadka czołowe ataki Rosjan (głównie oddziały separatystów) niewielkimi siłami (maksymalnie kilkadziesiąt ludzi i kilka pojazdów) na ukraińskie umocnienia. Do tego artyleria, wojny dronów i próby infiltracji. Wszystko z zerowym efektem, bo linia frontu praktycznie nie drgnęła od miesięcy.

Ukraińcy twierdzą, że Rosjanie dostali z najwyższego dowództwa jeden jasny rozkaz: zatrzymać ukraińskie kontrofensywy, zamurować front, zalec na zimę i jakoś trwać do wiosny. Rozumowania za takim przekazem łatwo można się domyślić. Jesienią i zimą generalnie trudniej prowadzić działania ofensywne, więc już niedługo natura może pomóc znajdującym się w defensywie Rosjanom. Do tego zima oznacza większe szanse na kryzys energetyczny w Europie Zachodniej i zachwianie chęcią wspierania Ukraińców przez wiele państw NATO. W USA na początku listopada odbędą się wybory do Kongresu, które mogą dać Partii Republikańskiej kontrolę nad obiema izbami i odciągnąć uwagę Amerykanów od Ukrainy. Dodatkowo sami Ukraińcy stoją przed widmem ciężkiej zimy wobec systematycznych ataków Rosjan na ich infrastrukturę energetyczną. Do tego do wiosny na froncie mogą już być setki tysięcy zmobilizowanych. Na Kremlu być może jest nadzieja, że to wszystko razem skłoni Ukrainę i NATO do rozmów nad zawieszeniem broni.

Ukraińcy i NATO to wszystko wiedzą, więc będą się starać zrobić co tylko możliwe, aby kalkulacje Kremla zepsuć. Czyli w praktyce na froncie będzie to oznaczało kontynuowanie ukraińskich ofensyw, a przynajmniej ich prób. Zima nie będzie też łatwa dla źle dowodzonych, wyposażonych i zaopatrzonych Rosjan.

Więcej o: